Wtorek 1 października 2013
Wiem, że nie jest najlepiej na świecie, niesprawiedliwość, głód, wojny i choroby. Pewien jednak jestem, że jeśliby chociaż przez jeden dzień przestali się modlić na różańcu ci, którzy codziennie go odmawiają, nasza cywilizacja pogrążyłaby się w totalnym chaosie. Być może świat ma jeszcze jakiś sens dzięki temu, że tak wielu ludzi codziennie odmawia różaniec.
Co jakiś czas bywam zaskoczony kto i w jakich okolicznościach sięga po różaniec. Znam dwie osoby aktualnie piastujące funkcje ministerialne, które robią to codziennie. Nie napiszę o kogo chodzi, bo nie zostałem do tego upoważniony, nie chciałbym nadto narazić ich na kąśliwe komentarze. Wiem, że modlitwa różańcowa jest dla nich bardzo ważna i dodaje sił.
Znam kierowcę tira, który codziennie odmawia wszystkie cztery części różańca (wszystkie dwadzieścia tajemnic), bez względu na to czy wiezie towar do Anglii czy na Ukrainę. Twierdzi, że modlitwa pomaga mu czuwać i przepędza sen, dzięki niej czuje więź z rodziną, której nie widzi tygodniami.
Znam także żonę jednego z żołnierzy, stacjonującego obecnie w niebezpiecznym Afganistanie, która dzień zaczyna od różańca i wierzy, że to chroni męża przed minami i kulami. A ja nie mam powodu nie wierzyć, że tak właśnie działa wiara.
Kibicuję również pewnej parze, rozdzielonej na jakiś czas dystansem ponad 10.000 km (ocean), która umawia się na wspólny dziesiątek różańca o tej samej porze, w Baltimore jest około osiemnastej, w Lublinie północ. To nie tylko dla nich sposób na przetrwanie, ale przede wszystkim okazywanie miłości. Rozumiem, popieram i wspieram ich.
Odmawiam różaniec codziennie, niekiedy idę na spacer tak długo ile zajmie mi modlitwa. Stojąc w korkach wiem, że w Lublinie obecnie najbardziej sprzyjają różańcowi ulice Głęboka i Narutowicza, zwykle zdążę odmówić tam nawet trzy tajemnice. Posiadłem także umiejętność „odpływania” w różaniec w trakcie przenudnych konferencji i paneli, nie wyłączając tych kościelnych. W razie czego byłem, widziano mnie, ale czas spędziłem owocniej niż ktokolwiek mógłby sobie pomyśleć. Mam także pewność, że kilka osób codziennie modli się za mnie w tajemnicach radosnych, bolesnych, światła i chwalebnych i bardzo jestem im wdzięczny.
Październik już, nikogo nie zamierzam indoktrynować, ale ten świat ma jeszcze sens dzięki tym, którzy codziennie biorą do ręki różaniec.
17 responses to DWADZIEŚCIA TAJEMNIC W TIRZE