ZABLIŹNIANIE SŁOWEM

Z dzisiejszej lektury Ewangelii (Mk 5,1-20) można bez większego wysiłku zrobić scenariusz „miękkiego” horroru albo nawet jakiś science-fiction.

Powstrzymaj się jednak od szczegółowej analizy historii „Legiona” i (nie)symbolicznej liczby dwóch tysięcy świń, potopionych w jeziorze.

Ważną z kolei sprawą jest realność zła. Dramat człowieka, dotkniętego złem, zdawałoby się nieusuwalnym. Żeby poradzić sobie z problemem, środowisko wybrało drogę izolacji nieszczęśnika („wiązano go w pęta i łańcuchy”), być może w bezradności. Czasem stosujemy taką praktykę – rozwiązać problem, poprzez usunięcie go z pola widzenia.

Strategia Jezusa jest inna. Spotkać się z człowiekiem w środku cyklonu, zmierzyć się z dramatem, wejść w dialog z osobą dotkniętą tragedią. Zwróć uwagę, że wszystko rozgrywa się w dialogu, w swoistej liturgii słowa. Słowo jest skutecznym narzędziem uzdrowienia.

Naturalnie, wielu pobożnych chrześcijan, wobec dramatu innych ludzi uprawia anty-liturgię słowa. „Wiesz! Jadzia straciła pracę, co ona teraz zrobi?” – „Syn Stasia powiesił się, słyszałeś?” – „Boże! Ta młoda Ewelina jest w ciąży z synem sąsiadów!”. Plotka, mnożenie goryczy, bezmyślna paplanina, pieszczenie świństw i produkcja oszczerstw. W uniesieniu świętym oburzeniem.

Tyle możemy zrobić naszym słowem. Tyle opętań zamienić na zdrowie, smutków na fontanny radości, bólu na serdeczne zabliźnienie.

Itinerarium , , , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.