Sobota 7 lipca 2012
W ostatniej jak dotąd mojej podróży do Gruzji zawiozłem tam rzecz małą ale niezwykłą. Pani Maria Supryn, lubelska archeolog (ale to nie ma nic do rzeczy), przekazała przeze mnie Polakom mieszkającym w Tbilisi i Gruzji – różę. Tak, różę.
Róża ta, jako jedna z kilkunastu zdobiła 25 lat temu, ołtarz Matki Bożej w lubelskiej archikatedrze, przy którym modlił się 9 czerwca 1987 r. Jan Paweł II. Pani Maria poprosiła wówczas siostrę zakonną, zakrystiankę, czy może wziąć na pamiątkę róże spod obrazu. Po 25 latach, kiedy Jana Pawła II możemy już zwać błogosławionym, pani Maria przeznaczyła zasuszone róże dla Polaków mieszkających poza Polską. Każda róża jest w specjalnym ozdobnym pudełku, wraz z odręcznym rysunkiem twarzy Jana Pawła II i zdjęciem z 1987 r. oraz stosownym tekstem.
Pierwsza z róż powędrowała – wraz z wolontariuszami z Lubartowa – na Syberię i dotarła aż do Irkucka. Drugą zawiozłem do Tbilisi, trzecia wkrótce dotrze do Kazachstanu. Jasne, nie chodzi tu o relikwie, ale o pewien głęboki sens. Ktoś w Polsce pamięta o rodakach, którzy najczęściej nie z własnej winy, rozsiani są daleko od Ojczyzny i posyła im znak Osoby, która łączy nas wszystkich. Znak, który doskonale jest zrozumiały i bardzo poruszający.