Piątek 6 lipca 2012
Kierowcy dobrze wiedzą o czym piszę. Zdradliwa drzemka. Jedziesz dłuższą trasę, dopada cię znużenie, zmęczenie, ospałość, nie do opanowania. Czasem na sekundę, dwie, bezwiednie zamykamy oczy, a potem … Jeśli mamy szczęście, wracamy na swój pas ruchu i wszystko jest dobrze. Gorzej, jak w tym czasie nadjedzie coś z naprzeciwka.
Bardzo często odmawiam sobie z pamięci werset jednego z psalmów: „On nie pozwoli zachwiać się twej nodze, ani się nie zdrzemnie Ten, który cię strzeże!” (121,3).
Niekiedy wydaje się nam, że nikt o nas nie pamięta, że wszyscy pilnują tylko własnych spraw i że możemy liczyć tylko na samych siebie. Otóż nie, Bóg, który mnie kocha, nie pozwoli sobie na zapomnienie, nawet na krótką drzemkę, podczas której byłbym sam, bez Jego kochającej troski.
Pewnie dlatego jeszcze żyję, choć kręcę już drugi milion kilometrów. Pewnie dlatego wciąż mam w sercu jakieś przedziwne uczucie, że otacza mnie Cudowna Bliskość, bliskość Kogoś, kto nieustannie pamięta i nie zdrzemnie się zapominając o mnie.