PORZĄDNI LUDZIE W SAMOOBRONIE

Ewangelia i jej przekaz zachwyca mnie z wielu powodów. Mam także świadomość, że ciągle jestem na początku jej rozumienia, co dopiero mówić o jej zrealizowaniu.

Jednym z powodów zachwytu nad Ewangelią i jej duchem, misją, przekazem, jest jej niezależność, która chroni przed stawaniem pod jakiejś bzdurnej stronie bezsensownych barykad.

Dzięki próbom wierności Ewangelii, nie muszę stawać po stronie ani tzw. Kościoła toruńskiego (sympatycy ojca Rydzyka) ani po stronie tzw. Kościoła łagiewnickiego (tu zalicza się, nie do końca wiem dlaczego, zwolenników kardynała Dziwisza). Z tej samej racji równie mi blisko i daleko do zbawiennych idei tradycjonalistów, chcących cofnąć czas o parę wieków, jak i do inicjatyw typu „Jesteśmy Kościołem” (gdzie wszystkie sprawy, zbawienia, organizacji kościelnej, etyki, mają rozstrzygać głosowania wiernych).

Ewangelia każe mi z jednakową sympatią patrzeć na Żydów (mało lubianych w sondażach popularności wśród Polaków) jak na Irlandczyków (trzymających prymat w tej sondażowej tabelce).

Dobrych i sensownych ludzi spotykam w każdej formacji politycznej, nie wierzyłem nigdy w „samo dobro”, które ponoć mieszka (wedle jego deklaracji) w prezesie Kaczyńskim, ani w to, że „w życiu tak naprawdę najważniejsza nie jest władza, tylko miłość”, co ogłaszał parę lat temu Tusk. Spotykam mądrych działaczy SLD (a nawet byłych komunistów), dobrych członków Samoobrony i rozsądnych ludzi z LPR oraz PSL. Jakoś ta mądrość, szlachetność i dobro, nijak nie chcą się skroplić pod jednym parasolem partyjnym, ale się rozsiewają w każdej partii po trochu, nawet w Polskiej Partii Przyjaciół Piwa (nieistniejącej już chyba, ale zrzeszającej bodaj najliczniejszy elektorat).

Ewangelia zawsze jednak stawia mnie przy ludziach strapionych, biedniejszych, poranionych, złamanych i spychanych na różne marginesy. Co nie oznacza, że jestem przeciwko zadowolonym, bogatym, zdrowym i eleganckim. Ewangelia równa ich w godności i szacunku.

Cały czas, mówiąc Ewangelia, mam na myśli jej ducha, zapisanego może nie przede wszystkim słowami, ale sensem, wizją, misją, tchnieniem. Ewangelia jest początkiem, niejako oknem, przez które spoglądamy ku innemu światu czy światom, ku innym relacjom ludzkim, nawet ku innemu niż tylko opisanemu na różne sposoby Bogu. Boję się trochę ludzi, którzy kwitują wszystko krótkim: „Tak jest napisane”, nie potrzebującym wcale wichru Ewangelii, mogącego ich porwać ku trudnym i niewiadomym ale pięknym rzeczom. Wichry Ewangelii na pewno porywają ponad śmieszne ludzkie granice, barykady i podziały. I gdziekolwiek czujemy, że kusi nas, aby stanąć po jakiejkolwiek stronie barykady, tworzonej przez ludzi, pozwólmy, by duch Ewangelii powiał nam cudowną wolnością.

Itinerarium , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.