NOBEL NIE DLA INTERNETU

Pokojowy Nobel tak się już zdegradował, że nie ma chyba większego znaczenia. Tę nagrodę otrzymywali w przeszłości ludzie, którzy mieli na sumieniu setki ofiar.

Młodsi nie pamiętają Jasera Arafata (Palestyna) czy Icchaka Rabina (Izrael), którzy doprowadzili do śmierci wielu niewinnych ludzi, potem dogadali się odnośnie pokoju na Bliskim Wschodzie, na końcu dostali Nobla. W galerii noblistów są też kurioza, jak choćby jakiś Amerykanin, który uszlachetniał kukurydzę i pszenicę w Meksyku lub sekta kwakrów.

Lu Xiaobo otrzymał wczoraj pokojowego Nobla jak najbardziej słusznie, z tym, że za późno i jakoś nieśmiało. Światowe autorytety niemrawo gratulują, co jest zrozumiałe, bo jakby bąknęły bardziej entuzjastycznie, to mogłyby nastąpić zakłócenia w handlu z wielkimi Chinami. Dziś kasa i poprawność polityczna decydują o wszystkim, w relacjach międzynarodowych.

Dlatego na liście nagrodzonych nie znajdziemy wielu nazwisk, niewątpliwie zasłużonych dla troski o pokój na świecie. Nie ma Mahatmy Gandhiego, Jana Pawła II ( i jakiegokolwiek innego papieża). Nie będzie też pewnie, myślę o żyjących, Hassana Baieva (lekarz, ratujący życie setkom rodaków i Rosjan podczas dwóch wojen o niepodległość Czeczenii), Yoanni Sanchez, Dagoberto Valdesa, Osvaldo Paya, czy Guillermo Farinasa (wszyscy z Kuby).

Z nagrody dla Lu Xiaobo bardzo się cieszę, bo już się obawiałem, że Nobla dostanie (naprawdę była taka kandydatura!) … Internet.

Itinerarium , , , , , , , , , ,

Comments are closed.