Środa 31 sierpnia 2016 Z miłości do solidarności nie wyleczę się pewnie do końca życia. I nie umiem nie napisać w ostatni dzień sierpnia o solidarności.
Solidarność dobrze się ogląda dzisiaj na filmach i zdjęciach, rok 1980, ostatni dzień sierpnia, stocznia w Gdańsku, postulaty, ogromny długopis Wałęsy i wielkie zwycięstwo prawie całej Polski. Piszę o tym, bo łatwo zapomnieć, że wolność nie bierze się z powietrza. Niosą ją ludzie, odważni, trochę szaleni, tacy, co wierzą i mają nadzieję. Gdyby nie ta solidarność (i Solidarność) z roku 1980, może byśmy dalej stali w kolejkach po papier toaletowy i po cichu narzekali na ruskich.
Wiem, tamta solidarność się nie wróci. Ani historia Władysława Frasyniuka i jego kolegów z wrocławskiej zajezdni, którzy strajkowali, żeby sobie obniżyć pensje a podwyższyć sprzątaczkom (cały wpis znajdziecie tutaj: http://itinerarium.pl/2015/08/26/solidranosc-za-mniej-niz-7-000-zlotych/). Pięknie ale prawie niedorzecznie brzmi także historia ś. p. Anny Walentynowicz, która zaczęła wielką Solidarność od małej herbaty (cały wpis jest tu: http://itinerarium.pl/2004/01/07/herbata-pani-ani/).
Solidarność brzmi jeszcze mi w uszach i sercu bo pamiętam (1987) co Jan Paweł II nauczał: Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim. I nigdy „brzemię” dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza nad solidarność. Nie może być program walki ponad programem solidarności. Inaczej – rosną zbyt ciężkie brzemiona. I rozkład tych brzemion narasta w sposób nieproporcjonalny.
Ja to pamiętam, patrzę dziś na Polskę gdzie właśnie „walka jest silniejsza nad solidarność”, a walczą ludzie, którzy też słuchali Jana Pawła II, teraz na zmianę bywają koalicją i opozycją. Walczą i gryzą się o najlepszą kość, najsmaczniejszą, o kość władzy.
Zobaczycie, że wkrótce pamięć o solidarności bardzo się nam przyda. Nie tylko pamięć ale i jej praktyka, sztuka wspólnego niesienia ciężkich brzemion, wspieranie tych, co niosą je samotnie.
Nie tylko dzisiaj, w Dzień Solidarności i Wolności, ale każdego dnia, czuwajmy przy ludziach i ich brzemionach, przy ich chorobach i samotnościach, lękach i smutkach, przy ich radościach i nadziejach. Ja wierzę, że diament solidarności rozbłyśnie jeszcze w naszych w naszych sercach i rękach.