Sobota 6 lipca 2013
Sobota, pełnia weekendu, na dodatek lato, większość z was pewnie odpoczywa albo leniuchuje. Nie wpiszę się dziś w nastrój laby.
W dzieciństwie przechodziłem trudną i nagłą operację. Mama dowiedziała się, że będę operowany w sobotę. „O! To dobrze, jestem spokojna! Sobota to dzień Matki Bożej!” Miała rację, poszło świetnie.
W dawnych zwyczajach wiele rzeczy miało swój początek w sobotę. Pamiętam, że pierwszy pokos siana należało ciąć w sobotę, podobnie ze żniwami, każdy chciał zacząć w sobotę, choćby trochę łanu, ale w sobotę. Sobota była dniem dobrego początku.
Wielka Sobota, przed Wielkanocą, była uprzywilejowanym dniem szczęśliwego zasiewu i bezwzględnie trzeba było rzucać w niwę ziarno na chleb właśnie tego dnia. Powszechne było przekonanie, że sobota jest dniem najszczęśliwszym i że w sobotę, choćby na chwilkę, ale zawsze pojawiało się słońce na niebie. Z pewnością sobotnie szczęścia wiązano z czcią Bogurodzicy, oddawaną Jej tego dnia. A może i z przekonaniem, że „szóstego dnia stworzenia” (za opisem w Księdze Rodzaju) powstała korona Bożych dzieł – człowiek, więc sobota to niejako urodziny każdego z nas.
Czasy się zmieniają, przybywa nam „wolnego”, choć zabawne, że dawniej więcej pracowaliśmy (sześć dni) a odpoczywaliśmy mniej. Kto jednak planuje jakieś mądre i dobre rzeczy, niech nie czeka z nimi do poniedziałku. Sobota to dzień dobrego początku, najszczęśliwszy dzień tygodnia!
Pingback: MATKA TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI NASZEJ - ItinerariumItinerarium