Piątek 5 lipca 2013
Słucham jak mówisz o swoim cierpieniu, że boli. Czasem trochę mniej, ale potem wraca. Nie mogę nic więcej zrobić, jak tylko cię słuchać. I powtarzać, że rozumiem. Kiedy odejdę, nie będziesz miał komu opowiedzieć o swoim cierpieniu i bólu.
Z kolei tobie przerywam, ilekroć zaczynasz mantrę: „Ja już nie dam rady”. Wiem, że dasz radę, a ja muszę ci to przypominać, abyś w końcu w to uwierzył. Wiara rodzi się ze słuchania, ta wiara we własne siły także. Zatem to nie takie puste gadanie, kiedy namolnie przypominam, że dasz radę.
Siedzę przy tobie i wiem, że pozostało ci niewiele dni. Nie możesz już mówić i nie ruszasz się. Ale patrzysz i ja patrzę. Oczyma wysyłam komunikat: „Nie jesteś sam!” Patrzymy na siebie długie minuty i godziny. Nic więcej nie mogę zrobić, tylko patrzę.
Z kolei ty opowiadasz, że za kilka tygodni urodzisz dziecko. Śmiejesz się i dziwisz, że tworzysz życie. Ja słucham, śmieję się z tobą, też się dziwię.
Sztuka istnienia, przez słuchanie, spojrzenie, słowo i śmiech. Sztuka istnienia, której codziennie się uczę.
16 responses to I SŁUCHAM I ŚMIEJĘ SIĘ