Czwartek 9 sierpnia 2012
Mój brat Carlos, Kubańczyk z Hawany idzie do sklepu z jajkami. Są tam takie wysoce wyspecjalizowane punkty handlowe. Kupuje osiem jajek, które mu przysługują na miesiąc (patrz wpis – http://itinerarium.pl/2012/07/24/libertad-w-hawanie/). W innym sklepie dokupuje, także „na zeszyt”, ryż, kukurydzę i mąkę. Bez ewidencji na targu zdobędzie słodką brukiew, którą ja pamiętam tylko z wojennych wspomnień dziadków. Życie w państwie budującym wytrwale komunizm już od ponad 50 lat jest słodkie dzięki tej brukwi, nazywanej też patetycznie melonem.
No i myślę sobie, że to jest afera, a mało kto o tym pisze. W naszym kraju mamy afery taśmowe, hazardowe, Rywinowe i inne. Jest źle, bo mamy nie najmądrzejszych polityków, beznadziejne prawo i w perspektywie duży kryzys.
Zajadam tę kubańską brukiew ze smakiem. Jest prawdziwie.