Poniedziałek 4 września wspomnienie męczenniczek z Nowogródka
To dziś będzie o zakonnicach, bestialsko zamordowanych, ale nie na darmo. Bo dziś jest ich święto. Ale po kolei.
Pogodna, ciepła letnia noc. Wojna. Jedenaście Polek, kobiet i zakonnic, siedzi w pokoju na komisariacie gestapo w Nowogródku. Wiedzą, że może jeszcze w nocy a może nad ranem, zostaną rozstrzelane. Posądzane są o pomoc partyzantom. Modlą się, cicho popłakują, oddają życie w ręce Tego, Któremu zawierzyły wdziewając habity. Właściwie nie zginą, ale oddadzą życie za stu dwudziestu innych, którzy dzięki ich ofierze przeżyją. Oddadzą życie za innych, ale i za Polskę.
Weronika była najmłodsza, miała tylko dwadzieścia siedem lat. Szlachcianka, ale „zaściankowa”, czyli bez majątku. Leokadia, najbardziej korpulentna, wzbudzała respekt i posturą i odwagą. W czasie okupacji sowieckiej (1939 – 1941) została zmuszona do roli służącej rosyjskiego dyrektora szkoły w Nowogródku. „Dlaczego ja?” – protestowała. Przez niecałe dwa lata doprowadziła do wiary całą dyrektorską rodzinę. Dlatego pewnie ona.
Opowiadam o jedenastu Polkach, o Polsce przepięknej, prostej i rozstrzelanej.
Wszystkie bohaterki dzisiejszej opowieści giną w Nowogródku (obecnie Białoruś), najbardziej znanym z młodości Mickiewicza. Są zakonnicami, nazaretankami. W lecie 1943 roku działająca w pobliżu miasteczka partyzantka radziecka na chwilę zajmuje osadę Iwaniec, następuje karna ekspedycja gestapo, są egzekucje, palenie całych wsi, liczne aresztowania. W samym Nowogródku 18 lipca 1943 roku zostaje uwięzionych sto dwadzieścia osób, w większości ojcowie rodzin i młodzież męska. Niemcy zapowiadają ich rozstrzelanie.
Adela Mardosewicz (siostra Stella w zakonie), w jednej z rozmów deklaruje: „Mój Boże, jeśli potrzebna jest ofiara z życia, niech raczej nas rozstrzelają, aniżeli tych, którzy mają rodziny – modlimy się nawet o to”. Modlitwa zostanie wysłuchana za dwa tygodnie. Wcześniej, aresztowani mieszkańcy Nowogródka zostają deportowani do przymusowej pracy na terenie Rzeszy Niemieckiej, wrócą po wojnie wszyscy, żywi i ocalali. Siostra Stella słysząc o zagrożeniu życia księdza Aleksandra Zienkiewicza, kapelana klasztoru, ponawia swoją przedziwną prośbę: „Boże, mój Boże, ksiądz kapelan jest o wiele potrzebniejszy na tym świecie niż my, modlimy się teraz o to, aby Bóg raczej nas zabrał niż księdza, jeśli jest potrzebna dalsza ofiara”. Ksiądz przetrwał okupację, potem został repatriowany na tzw. „ziemie odzyskane” i dożył 95 lat w opinii świętości (zmarł w 1995 r.).
Modlitwa siostry Stelli szybko zostaje wypełniona. W sobotę 31 lipca otrzymuje wezwanie, aby stawić się wieczorem w komisariacie gestapo, wraz ze wszystkimi siostrami. Stawiły się o 19.30 po nabożeństwie różańcowym. Po godzinnej rozmowie z niemieckim oficerem, podczas której padają zarzuty wspierania partyzantki, siostry zostają wywiezione w kierunku koszar. Wiedzą, że zginą. Nie wiadomo, co wpłynęło na zmianę terminu egzekucji, jednak gestapo przewozi zakonnice na noc z powrotem na posterunek. Noc, niczym tamta w Ogrójcu. Rankiem, w niedzielę 1 sierpnia, siostry zostają rozstrzelane w małym i młodym lesie, pięć kilometrów za Nowogródkiem. Wokół brzózki i sosenki.
Eugenia była nauczycielką spod Suwałk, nosiła przydomek „Siostra Dyscyplina”. O Paulinie mówiono, że była „mało sprytna”, co wówczas uchodziło za spory komplement. Helena „pierwsza do najcięższych robót, nieroztropna w miłości siostrzanej, chce wszystkich wyręczać”. Julia, ledwo umiała czytać i pisać, ponieważ rodzice nie chcieli posyłać córki na lekcje z obawy przed szkodliwym wpływem zrusyfikowanej szkoły (początek XX wieku, zabór rosyjski). Józefa, najprawdopodobniej tylko ranna w momencie egzekucji, ponieważ podczas ekshumacji (1945) znaleziono ją w postawie przykucniętej, przypuszcza się, że skonała przez uduszenie pod pryzmą piachu. Eleonora, „gdzie przeszła, tam był ład, skład i porządek”. Anna, prócz zajęć stricte zakonnych, potrafiła prząść len i wełnę. Jadwiga, z roztargnienia przytachała kiedyś pewnemu wizytatorowi szkolnemu wraz z drugą siostrą kanapę, choć przełożona prosiła tylko o … kanapkę. I Adela (Stella), tymczasowa przełożona klasztoru, obarczona tą godnością po wyjeździe właściwej przełożonej, która wiedziała, że nie podoła w czasie prześladowań.
Polska, jedenaście kobiet. Życie oddane, ale nie utracone. Niepodległość, którą dziś mamy na całego, zrodzona z wielu ofiar, mało znanych jak ta, o której wspominam dziś. Niepodległość i wolność, z życia i męczeństwa jedenastu kobiet i tysięcy innych. Polska dla której trzeba było umierać. Polska dla której warto żyć. Jak najlepiej.
Męczenniczki nowogródzkie, rozstrzelane 1 sierpnia 1943 roku
S. Stella – Adela Mardosewicz, lat 55, pochodząca z okolic Pińska;
S. Imelda – Jadwiga Żak, lat 51, z Oświęcimia;
S. Rajmunda – Anna Kukołowicz, Lat 51, z Wileńszczyzny;
S. Daniela – Eleonora Jóźwik, lat 48, z Podlasia;
S. Kanuta – Józefa Chrobot, lat 47, z ziemi Wieluńskiej;
S. Sergia – Julia Rapiej, lat 43, z okolic Grodna
S. Gwidona – Helena Cierpka, , lat 43, z Poznańskiego;
S. Felicyta – Paulina Borowik, lat 37, z Podlasia;
S. Heliodora – Leokadia Matuszewska, lat 37, z Pomorza;
S. Kanizja – Eugenia Mackiewicz, lat 39, z Suwałk
S. Boromea – Weronika Narmontowicz, lat 27, z okolic Grodna
Modlitwa za przyczyną Sióstr Męczenniczek z Nowogródka:
Boże, nasz Ojcze, Twój Syn, Jezus, powiedział, że nie ma większej miłości niż oddać życie za drugiego człowieka. Siostra Stella i jej współsiostry dobrowolnie wybrały śmierć, by ratować braci. Ty przyjąłeś ich ofiarę. Przez wstawiennictwo Błogosławionych Sióstr usłysz nasze prośby, które zanosimy do Ciebie w imię Jezusa, naszego Pana. Amen.
Zdjęcia – obraz przedstawiający siostry męczenniczki, płyta nagrobna na ich relikwiach w Nowogródku i miejsce ich śmierci.