Wielki Piątek 7 kwietnia 2023
Lubię czasem popatrzyć na krzyż, popatrzyć, nic nie mówić. Może jedynie uśmiechnąć się do Pana Jezusa i powiedzieć „Dziękuję”. Dziękuję za zwycięstwo miłości.
Przyznam szczerze, że dziwią mnie, a nawet trochę złoszczą, wszystkie militarne odniesienia do Chrystusa, nie mające żadnego uzasadnienia w ewangeliach. Rozumiem, że one powstawały w określonych momentach historii, ale w konfrontacji z ewangeliami, tracą sens. Mam na myśli określenia typu – „zwycięski bój Chrystusa” (nigdy do boju nie zachęcał), „Chrystus wodzem” (nigdy tak siebie nie określał), Armia Zbawienia, Milicja Niepokalanej, legiony Chrystusa czy Maryi, wojownicy Maryi. Te nazwy, choć nadawane zapewne w dobrych intencjach, niestety kłócą się z logiką miłości ukazaną w krzyżu. Chrystus nie prowadził żadnej wojny czy walki, nie stoczył żadnej bitwy.
Chrystus pozwolił się ukrzyżować i zabić z miłości. W ostatnich swoich dniach przyjął czułość Marii namaszczającej Go olejkiem, umył nogi Piotrowi z miłości, choć ten pyszałek bronił się przed tym. Wreszcie pod krzyżem wszedł w pełną miłości rozmowę z trzema kobietami i Janem.
Krzyż uczy nas pięknej prawdy. Pozwólmy się kochać. Pozwólmy, aby dotknęła nas miłość Chrystusa. Pozwólmy, aby objęła nas miłość ludzi. Pozwólmy ludziom, aby nas kochali.
Ewangelia
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
(J 19)