BOŻE NARODZENIE W ZIMNYM MIESZKANIU

Wtorek 13 grudnia 2022

Przypominam, że nasze świętowanie Bożego Narodzenia nie ma wiele wspólnego z przychodzeniem Pana Boga. On nie jest zobowiązany do przybycia z powodu Świąt. Ba, obawiam się, że On niekoniecznie lubi Święta, w proroctwie Izajasza czytamy – „Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić!”

Oczywiście świętowanie ma sens, Boże Narodzenie także. Pod warunkiem, że przyjmujemy Przychodzącego Boga. Ciekawe doświadczenie miał biblijny Eliasz, oczekiwał, że Pan Bóg przyjdzie w gwałtownej wichurze, potem w trzęsieniu ziemi, wreszcie w szalejącej burzy z piorunami. Nic z tego, Bóg przyszedł jako „szmer łagodnego powiewu”. Ten motyw zawsze wprawia mnie w zachwyt. Szmer łagodnego powiewu! To nie był tylko powiew. To nie był nawet łagodny powiew! To był szmer! Szmer łagodnego powiewu. Jakby tylko bardzo ciche, prawie nieuchwytne muśnięcie, krztyna poruszenia, odrobina zmiany. Znacie zapewne szelest liści, odfruwanie babiego lata, delikatny trzepot motylich skrzydeł i ściszoną melodię cykad pod koniec sierpnia.

Zatem w czasie Pasterki my rykniemy – silni będziemy po sutej Wigilii – „Bóg się rodzi!”, a Pan Bóg, obudzony tym zwielokrotnionym hukiem, ocknie się i zdziwi. Zdziwi i pomyśli – „Jestem przecież w okopie pod ukraińskim Bachmutem, płaczę razem z tym niemowlakiem w zimnym mieszkaniu samotnej matki pod Kijowem”.

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.