IDĄ ŚWIĘTA NAPRAWIACZY

Poniedziałek 12 grudnia 2022

Będziemy niedługo świętować Boże Narodzenie, chcę się dzisiaj podzielić z wami mało dostrzegalnym wymiarem tych Świąt. Otóż dla mnie są to Święta Naprawiania i zarazem Święta wszystkich naprawiaczy.

Chrystus sam o sobie mówi, że „Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”. Jego spotkania z ludźmi miały charakter naprawczy – tak jest z Marią Magdaleną, Mateuszem z jego brudną przeszłością, z licznymi chorymi, których odsyłał zdrowymi. To Chrystusowe naprawianie widać w opowieści o zaginionej owcy, którą trzeba odnaleźć, w historii syna marnotrawnego, któremu dana jest druga szansa i w spóźnionym pracowniku w winnicy, który załapał się tylko na ostatnią godzinę.

W zasadzie cała misja Chrystusa, to naprawianie. I to naprawianie silnie zderza się z obecną mentalnością, która została zdominowana przez wyrzucanie. Skrajnym wyrazem tego trendu jest dążenie do uprawomocnienia eutanazji czy kwestionowanie działań hospicjów perinatalnych, zapewniających opiekę nad rodzicami, których dzieci urodzą się nieuleczalnie chore lub z małą szansą na przeżycie (alternatywą jest aborcja). Wyrzucanie jest proste i szybkie, naprawianie wymaga czasu i wielu zabiegów.

Miałem kiedyś zabawną i smutną zarazem historię. Na jeden z obozów młodzieżowych matka zapisywała nastoletniego syna, wprost wyraziła swoje oczekiwania wobec mnie – „To jest łobuz, pali papierosy, podkrada pieniądze, nie uczy się, pyskuje nauczycielom, przeklina, pobił dwóch kolegów i ubliża starszym sąsiadkom … Niech go ksiądz naprawi przez te dwa tygodnie!” Niestety, nie miałem pod ręką skutecznego programu naprawiania rozwydrzonych nastolatków, czegoś w rodzaju maszyny, do której można by młodzieniaszka wrzucić, nacisnąć „enter” i po dwóch tygodniach ujrzeć aniołka.

Na koniec chcę podziękować wszystkim wam, wytrwałym naprawiaczom ludzkich życiorysów. Mam na myśli was, rodziców i dziadków, pochylających się nad swoimi dziećmi i wnukami, wielokrotnie na własnej skórze doświadczających prawdy o synach (i córkach) marnotrawnych. Mam na myśli was, żony i mężowie, codziennie naprawiających trudne relacje. Mam na myśli przyjaciół, trwających przy sobie, mimo różnych wpadek. Mam też na myśli psychologów, terapeutów, lekarzy, pielęgniarki, nigdy nie przekreślających swoich pacjentów. I wolontariuszy, którzy nie porzucają powierzonych im ludziom. Nauczycieli, tłumaczących po raz setny zawiłości trygonometrii, urzędników wskazujących gdzie trzeba coś poprawić.

My, wszyscy, naprawiacze wzorem Chrystusa, mamy wkrótce nasze Święto. A na zdjęciu poprawiam ranę w nodze pana Krzysia, bezdomnego, partnerka dźgnęła go nożem. Udało się, już bryka bez problemów.

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.