Czwartek 8 grudnia 2022
Dziś maryjne święto, wspominamy Niepokalane Poczęcie Maryi. Dwa lata temu decyzją papieża Franciszka w litanii Loretańskiej, jednej z najbardziej popularnych modlitw, pojawiły się trzy nowe wezwania: Matko miłosierdzia, Matko nadziei i Pociecho migrantów. Brawo! Oby jeszcze te prośby zmieniały odmawiających je w ludzi miłosierdzia, nadziei i niosących pociechę migrantom, w ten sposób najpiękniej czcimy Maryję.
Maria jest dla mnie człowiekiem Nadziei, jako nastolatka zdecydowała się na szaloną umowę z Aniołem, owocem było poczęcie i narodzenie Chrystusa. Bliżej pięćdziesiątki przeżywała śmierć swojego Syna, aby zaraz potem z apostołami głosić Jego naukę. Trzymała się nadziei bez względu na dziwne czy bolesne chwile w swoim życiorysie.
Uczę się od Niej postępowania według nadziei, wiem, może to zabrzmieć archaicznie. Patrzę też na świat i to, co wokół nas się dzieje i widzę jak nadzieję próbuje zastąpić się chłodnymi kalkulacjami i tzw. strategiami. Chodzi o to, żeby wszystko policzyć, zsumować, stworzyć możliwe warianty i zamknąć w jakichś algorytmach. Coraz mniej jest ludzi pokroju Kolumba czy Vasco da Gamy, którzy ruszyli w nieznane, w ryzykowne podróże. Uwaga, za nawigację służyły im gwiazdy, wiatry i kształt fal morskich!
Teraz popatrzmy na Ukrainę, w kategoriach kalkulacji w Kijowie powinna powiewać już rosyjska flaga, nadzieja tego bohaterskiego narodu pozwala jednak wierzyć w zwycięstwo naszych sąsiadów.
I na koniec popatrzmy na swoje życie. Są w nim sprawy trudne, bardzo złe i niemożliwe? Spróbujmy najpierw – „Matko nadziei, módl się za nami!” A potem obrócimy te wszystkie sprawy w zwycięstwo naszej nadziei.
PS. Wszystkie figurki Matki Bożej trzeba otaczać troską.