Kazanie na niedzielę 30 października 2022
To, co dzieje się w Ukrainie oraz już odczuwalne i dalsze możliwe następstwa wojny, zajmują mnie najbardziej od 24 lutego. W świetle głębokich turbulencji i zmian, inne tematy wydają mi się mało godne uwagi.
Zapytano mnie jednak ostatnio, co sądzę o apostazji Dawida Podsiadło. Przyznaję, że musiałem posłużyć się Internetem, aby poznać tę postać, z kulturą masową wziąłem rozbrat już dawno, zdaje się być coraz bardziej o niczym. Z nostalgią wspominam choćby ustrzyckie KSU, które pod koniec lat 80-tych ub. wieku przejmowało się wojną w … Libanie, proszę posłuchać „Liban płonie”.
Dawid Podsiadło zapowiedział apostazję, ogłosił ten zamiar publicznie. Apostazja jest tak stara jak chrześcijaństwo ale ostatnio robi się modna i przedstawiana jest często jako akt heroiczny. O ile rozumiem i szanuję – co nie oznacza, że się zgadzam – czyjąś decyzję o apostazji, o tyle jej publiczne oznajmianie, z poczuciem dokonania czegoś niezwykłego, rodzi we mnie smutek. Czy Podsiadło i inni głośni apostaci chcą przez swoje akty powiedzieć – „Chodźcie, zróbcie tak jak ja!”?
Kościół jest dziś w wielu miejscach przedstawiany jako be, zły, brzydki i ohydny. Oczywiście, Kościół jest grzeszny, ma wiele wad, zgoda ale nie jest to cała prawda o Kościele, tak samo jak przedstawianie go w samych superlatywach. Niemniej, Kościół jest w treści Ewangelii, jest zamysłem Chrystusa – piszę to w dniu, w którym obchodzona jest uroczystość rocznicy poświęcenia kościoła, w sensie budynku sakralnego. Konkretna forma instytucjonalna Kościoła to już inna sprawa, przez wieki ulegała zmianom i dzisiaj wymaga wielu istotnych napraw i odnowy. W historii znamy też dwie możliwe postawy wobec kryzysu w Kościele – można go porzucać, a można próbować naprawiać (vide postawa Franciszka z Asyżu).
Apostazja ma kilka wymiarów, ten werbalny i administracyjny nie wydaje mi się najważniejszy, choć jest bardzo nośny publicznie. Ważniejsza jest, tak myślę, apostazja faktyczna, realna, czyli odrzucenie istoty misji Kościoła. A tą misją jest dobro człowieka, (ziemskie i wieczne), braterska wspólnota, najgłębsze staranie o najsłabszych („Byłem głodny, a daliście Mi jeść …” i pozostałe), troska o godność człowieka, budowanie pokoju. Słowem to wszystko, co jest podstawową treścią Ewangelii. Mam niekiedy wrażenie, że więcej dziś jest apostazji faktycznych choć cichych niźli tych werbalnych i publicznych.
Wreszcie, wojna w Ukrainie głęboko weryfikuje nasze najgłębsze wybory. Kto staje po stronie prawdy, pokoju, solidarności i dobra, odnawia i buduje Kościół, ten ewangeliczny, zamyślony przez Chrystusa. I oby taki Kościół nadal rozkwitał.
Na zdjęciu – we wspólnocie Kościoła z bezdomnymi braćmi.
Ewangelia na dziś
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?»
A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków».
Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»
Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego».
Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».
(Mt 16,13 – 19)