Środa 3 sierpnia 2022
Na początku grudnia ub. roku zostałem poproszony o przedstawienie uwag dotyczących strategii rozwoju Lublina do r. 2030. Wobec kilku Ważnych Osób mówiłem o sytuacji osób wykluczonych, o wzbierającej wówczas (lekko) fali uchodźców jeszcze znad granicy z Białorusią i o konieczności przyjęcia różnych wariantów strategii na wypadek wojny w Ukrainie. Nie muszę dodawać, że zwłaszcza ostatni wątek został zupełnie zbagatelizowany.
Ostatnie pół roku obróciło zresztą w proch wiele strategii na przyszłość i postawiło przed nami konieczność przyjęcia innego spojrzenia.
Ośmielam się napisać dzisiaj kilka podstawowych rad i zasad, które mogą pomóc w decyzjach i planach na przyszłość.
Najpierw, jakkolwiek rozwinie się wojna w Ukrainie, musimy być zdrowi, jak najzdrowsi. Wiem, brzmi banalnie, ale będąc zdrowymi łatwiej poradzimy sobie z jakimikolwiek problemami.
Po drugie, musimy być silni, psychicznie i duchowo. Koniecznie zachować trzeba dystans wobec mediów, które niestety próbują siać strach, który się dobrze sprzedaje. Psychice ulgę przynosi bezpośredni kontakt z naturą, dobra muzyka, sami wiecie. Moc duchowa rodzi się z relacji z Panem Bogiem, modlitwy jako otwarciu serca na Jego oddziaływanie (mniejsza o słowa) i ufnym zjednoczeniu z Nim w prostych aktach woli. Opanowani i mocni w duchu zdecydowanie oprzeć się możemy każdemu wrogowi.
Po trzecie, starajmy się być jak najbliżej siebie i tworzyć głębsze wspólnoty, eliminując to, co dzieli i jątrzy. Tak, Ukraina jest teraz zjednoczona, choć częściowo płaci cenę za wcześniejsze podziały. Zwycięstwa przychodzą szybciej, kiedy jesteśmy razem.
Po czwarte, koniecznie włączajmy myślenie i szukanie nowych rozwiązań, naprawdę jest najwyższy czas na tworzenie nowego porządku. Nie zostawiajmy myślenia nikomu innemu, ani dziennikarzom, ani politykom, ani duchownym. Mamy rozum od Pana Boga, jesteśmy zdolni wymyślać piękne i nowe rzeczy.
Po piąte, solidarność od nowa. Piękna i dobra jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dziś jednak potrzebujemy jeszcze większej Orkiestry Codziennej Solidarności! Codziennej, ta od święta nie wystarczy.
Po szóste, zwykle bywamy ludźmi z lekka uśpionymi, przekarmieni dobrobytami. Pamiętacie takie sytuacje, kiedy robiliśmy coś „w podskokach”? O to teraz chodzi, nie odkładać, nie marudzić, nie przeciągać, ale działać z radosnym pośpiechem.
I ostatnie, po siódme. Lękom i strachom – które akurat mają żniwa – przeciwstawić miłość. Do każdego człowieka, do swoich najbliższych, do każdego uchodźcy, do sióstr i braci z Ukrainy. Ale i do poranków skąpanych w sierpniowym słońcu i do każdego ulubionego psa czy kota.
Tam, gdzie napisałam „musimy”, „trzeba”, „koniecznie”, użyjcie swojej woli, wykorzystajcie te rady i zasady tylko wtedy, gdy zgodne są z waszą wolnością.