Wielu z nas całą mocą wierzy jeszcze, że sytuacja w Ukrainie jest odwracalna, też tak chciałbym i tak życzę naszym wschodnim sąsiadom. Obawiam się jednak, że miliony Ukraińców z obecnego pokolenia pozostanie trwale wygnańcami i już nie powróci do swoich miast, miasteczek i wsi. Nie zobaczą już malowniczej wyspy Chortyca na Dnieprze czy cudownych przełomów rzeki Stryj, a stepy pozostaną echem wspomnień rodziców i dziadków.
Kilka ostatnich rosyjskich ataków na ludność cywilną w Ukrainie nosi znamiona ludobójstwa. Oczywiście na razie liczby zabitych nie robią wrażenia wobec innych ludobójstw, przypomnę, że Turcy uśmiercili ok. 1,5 mln Ormian (1915), Niemcy w czasie ostatniej wojny światowej zgładzili ponad 6 mln Żydów, a Hutu blisko milion Tutsi (1994).
Obawiam się, że to ludobójstwo pozostanie bezkarne przy obecnym stosunku wolnego świata do Rosji. Działania Moskwy zmierzają do całkowitego podboju Ukrainy, już ponad jedna piąta jej terytorium jest pod okupacją, a codziennie zdobycze Rosji rosną. Nie można wykluczyć, że dojdzie do zawładnięcia przez Rosję wschodniej Ukrainy aż do Dniepru, nie można wykluczyć, że celem jest podbój całej Ukrainy.
Dotychczas ponad 9 mln Ukraińców to uchodźcy, połowa z nich opuściła swój kraj, druga schroniła się w bezpiecznej – na razie – zachodniej części. Ilu z nich powróci i kiedy?
Oczywiście, wszystkie dotychczasowe imperia, oparte na przemocy, legły w gruzach i to będzie też losem Rosji, nie wiemy jak szybko, oby czym prędzej. I oczywiście, że Ukraina, już tak mocno świadoma swojej tożsamości, kiedyś odrodzi się i wróci do niezależności. Pamiętamy ile lat Polska czekała na niepodległość.
Nie jestem pesymistą, Ukraina nie zniknie, teraz wspieramy ją jak możemy. Ale wolny świat kalkuluje i na przykład Niemcy nie pomogą Ukrainie, bo mogą mieć chłodniejsze kaloryfery zimą, zmniejszyłby się też tzw. dobrobyt Francuzów i Włochów (brak rosyjskiego gazu). Czy jest szansa na prawdziwą solidarność narodów i państw? Tak, jeśli zrozumiemy, że jesteśmy w kluczowym momencie historii i jeszcze mocniej wesprzemy Ukrainę.
Na zdjęciu widzicie wychowanków Domu Dziecka z Mariupola (Skrzydła Nadziei). Opiekowaliśmy się nimi w Centrum Wolontariatu w Lublinie przez ponad trzy miesiące, dopóki nie wyjechali do Szwajcarii. Czy te dzieci kiedyś wrócą do Ukrainy? Do wolnej Ukrainy?