MORD W WINNICY I NADZIEJA

Piątek 15 lipca 2022

Próbuję jakoś nazwać swoje uczucia po czwartkowym zbombardowaniu Winnicy przez Rosjan. Zaraz po napaści otrzymałem zdjęcia od znajomego stamtąd (dołączam kilka). Rozmawiałem z nim:

– Tak, walnęli w centrum miasta, jest dużo ofiar, panika, nie wiemy czy to koniec…

Później czytam, że zginęły dwie osoby, potem, że dwanaście, wreszcie wieczorem, że na pewno dwadzieścia jeden a kilkadziesiąt uznano za zaginione, może ich ciała są jeszcze pod ruinami budynków. Rakieta zabiła m.in. czteroletnią Lizę w dziecięcym wózku.

 I myślę, jak to? Przecież ktoś, kto skierował te rakiety na centrum Winnicy wiedział, że zginą ludzie, może i dzieci. Wiedział, że nie strzela do żołnierzy czy w jakiś obiekt wojskowy. Nie można tego nazwać jakimś działaniem operacyjnym, to było morderstwo. I myślę dalej, ten ktoś kto uruchomił przycisk odpalający rakietę może teraz spokojnie spać. I że nigdy nie zostanie ukarany ani on ani ten kto pozwolił na taki czyn.

I myślę dalej, że za każdym takim atakiem idzie fala lęku, bo kolejne rakiety mogą trafić w inne miasta i że nie ma już bezpiecznych miejsc w Ukrainie.

Co z uczuciami? Ogarnia mnie bezsilny gniew, głęboki smutek i współczucie dla tych, co są ranni i dla tych, którzy opłakują teraz swoich pomordowanych bliskich. Nie boję się mówić o mordowaniu, bo nomenklatura medialna zamienia te mordy w statystyki i znane nam już obrazki zgliszcz. To jest morderstwo i my jesteśmy tego świadkami.

I jest jeszcze jedno uczucie, mocnej solidarności z Ukraińcami, jeszcze mocniejszej pomocy dla nich. Jeszcze bardziej – „Za Ukrainą!” I wiara, że ten mord w Winnicy nie zabił nadziei Ukrainy i mojej, i Waszej.

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.