Środa 29 czerwca 2022
Niepodległa Ukraina ma dopiero 31 lat, ale to wystarczająco dużo, aby sama mogła decydować o sobie. Rosja chce jednak rządzić naszymi sąsiadami po swojemu, właśnie po trupach próbuje to realizować.
Trochę rozumiem politykę, ale patrzę na sytuację Ukraińców z perspektywy ewangelicznej. Wielokrotnie w ewangeliach znajdziemy pochwałę „wszystkich narodów”, wręcz zachwyt nad tym, że istnieją różne narody. Coś na kształt radosnego zdumienia, gdy ktoś wchodzi do ogrodu z nieprzeliczoną liczbą kwiatów, każdy inny ale piękny, feerie kolorów ale jedno piękno. W swoim życiu poznałem przedstawicieli kilkudziesięciu jeśli nie więcej narodów. Z bardzo wielu jestem dobrze związany, nawet i zaprzyjaźniony.
Jakie to cudowne, że mówią innymi językami, mają różne pieśni, oryginalne zwyczaje (np. ten z jakiegoś plemienia afgańskiego, gdzie po każdym dobrym jedzeniu powinno się w dowód uznania głośno beknąć), ubiory, tańce, przysłowia i księgi. Przyznaję, że lubię słuchać mowę ukraińską, nawet jeśli jest to sulżyk (surżyk), białoruską (w odmianie trasjanki także) i zadziwiającą mowę Kistów, czyli Czeczenów mieszkających w północno – wschodniej Gruzji. To wszystko jest jakimś wielkim darem Bożym. Dlatego tak bardzo bronię Ukrainy, wspaniałego kwiatu w Ogrodzie Narodów!
I jeszcze, też z ewangelii, Pan Bóg dał każdemu człowiekowi i każdemu narodowi dar wolności. Jak w ogrodzie, jedne kwiaty są białe, inne liliowe, a jeszcze inne błękitne i mocno czerwone, pełna wolność. A te ukraińskie są żółte i niebieskie, nasze białe i czerwone. I to także powód, by po stronie Ukrainy być, po stronie wolności, po Bożej stronie.