Kazanie na Niedzielę 16 czerwca 2022
Demon odkładania – na jutro, na później, na kiedyś – próbuje dobrać się do każdego z nas. Jeden z moich kolegów przekroczył niedawno pięćdziesiątkę i przyznaje, że życie ma przegrane, był w kilku przelotnych związkach ale nigdy nie zdecydował się na małżeństwo. Dwukrotnie krążył wokół pięknych i ciekawych kobiet, ale dywagował, grymasił i wahał się, w końcu znaleźli się bardziej zdecydowani mężczyźni i sprzątnęli mu sprzed nosa ewentualne partnerki na całe życie.
Kiedyś odbyłem też szczerą rozmowę z panem dobiegającym już osiemdziesiątki, bardzo rozgoryczonym i zrzędliwym. W młodości chciał zostać mnichem, kamedułą albo benedyktynem, miał obawy, które zamieniły się w niezdolność do podjęcia decyzji. W końcu dość późno ożenił się nie z miłości ale z obawy przed samotnością. Pod koniec życia stwierdził, że unieszczęśliwił dwie osoby, siebie bo nie poszedł za pragnieniami młodości i żonę, której dał może ćwiartkę serca. Resztę serca trzymał dla spełnienia marzenia o życiu mniszym.
Demon odkładania czyha na każdego z nas, wmawia nam, że mamy przynajmniej dwa życia. To jedno, czasem byle jakie, biorące to co jest pod ręką i to drugie, wymarzone, zgodne z najgłębszymi marzeniami i pragnieniami. Na które zwykle nie wystarcza już czasu i sił.
To, co powyżej napisałem jest komentarzem do dzisiejszej Ewangelii o przykładaniu ręki do pługa i oglądaniu się wstecz. Rozumiem jednak tę opowieść także w kontekście Ukrainy, czytam jak chóry „dobrze życzących” temu narodowi podpowiadają, że już dość, że i tak nie dadzą rady, że to za długo, za dużo strat i ofiar, że szkoda miast i wsi, że owszem Dawid pokonał Goliata, ale dawno temu i może to bajka.
Tak, demon odkładania, poddawania się, ma wielu rzeczników, przebranych w szaty zwolenników pokoju i mądrych doradców. Zawsze chętnie sączy w nasze serca uspokajające – nie teraz, lepiej później, lepiej jutro i kiedyś. To zwykle znaczy nigdy. Nie dajmy się nabierać, mamy tylko jedno życie.
Ewangelia:
Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jeruzalem, i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem.
Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?»
Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich. I udali się do innego miasteczka.
A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: «Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz».
Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć».
Do innego rzekł: «Pójdź za Mną». Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca». Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże».
Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu». Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego».
(Łk 9,51 – 62)