Poniedziałek 13 czerwca 2022
O wojennej i powojennej biedzie tylko słyszałem w opowieściach dziadków i rodziców. Kompletnie puste półki w sklepach znam już z własnego doświadczenia. Dziś mamy wszystko, w każdym kolorze, smaku, zapachu i wielkości.
Mniej więcej miesiąc temu Rosjanie najpierw zbombardowali a potem zajęli największą fabrykę soli w Europie, w miasteczku Sołodar, w obwodzie donieckim. To spowodowało brak soli na rynku i paniczne wykupowanie jej w sklepach w Ukrainie. Gdzieniegdzie pojawiły się też braki octu i innych artykułów. Paliwo dostać można od czasu do czasu, a prądu nie ma już blisko milion Ukraińców.
Na razie takie problemy są dla nas niewyobrażalne, choć niewyobrażalna zdawała się także wojna. Nie piszę o tym dlatego, abyśmy jutro rzucili się po sól, zapałki, świeczki i ocet. Piszę, abyśmy dziękowali Bogu codziennie za chleb, sól, paliwo (drogie), prąd (też drogi), abyśmy dziękowali za dobrobyt. Niczego nie marnowali, nie wyrzucali. Dobrobyt nie jest stanem wiecznym. Piszę też, abyśmy chcieli się dzielić wszystkim co mamy. Na razie ładnie dzielimy się z Ukrainą, ale największe wyzwania nadal przed nami.
Na zdjęciu – w ostatnią sobotę transport żywności, leków i środków higienicznych (15 ton w sumie) wysłany przez lubelski wolontariat dotarł do Ukrainy. Przez pośrednictwo wiarygodnej organizacji Eleos (w pewnym sensie prawosławny odpowiednik Caritas) zostanie rozdysponowany na wschodzie Ukrainy. O ile pamiętam, trochę soli też tam było.