Środa 6 kwietnia 2022
Bucza w Ukrainie jest dziś na ustach milionów ludzi i ważnych osób odpowiedzialnych za losy swoich państw ale też za losy świata. Ofiary z Buczy kandydują do miana ludobójstwa a zbrodnię tę określono – m.in. szef NATO – największą od zakończenia ostatniej wojny światowej.
Niestety takie oświadczenia mijają się z prawdą, czego dowodzi zarówno moja pamięć oraz jako taka znajomość historii. Świetnie pamiętam ludobójstwo w Srebrenicy (1995), gdzie Serbowie wymordowali blisko 10 tysięcy muzułmańskich Bośniaków – niektórych ocalonych spotkałem potem w Lublinie, w pierwszy ośrodku dla uchodźców. I jeszcze mocniej pamiętam jak w 1999 r. rosyjskie wojska wysłane przez Putina wymordowały kilkadziesiąt tysięcy Czeczenów i zrównały z ziemią Grozny. Ocalałych znowu miałem przywilej poznać w Lublinie, w tym samym ośrodku, w którym wcześnie żyli Bośniacy. Jestem przekonany, że obydwu tym tragediom jak i tej obecnej w Ukrainie tzw. wolny świat mógł zapobiec. Nie zrobił tego ani w Bośni ani w Czeczenii i nie zrobi teraz w Ukrainie.
Zaprzyjaźniony jestem od wielu lat z Dagoberto Valdesem, jednym z chrześcijańskich intelektualistów na Kubie, uznanych przez tamtejsze władze za wroga. Dagoberto sformułował znakomitą diagnozę, dlaczego społeczeństwo kubańskie ulega komunizmowi i zachowuje bierność. Nazwał to „skrzywieniem antropologicznym”, chodzi o pewne trwałe zmiany w kondycji „człowieka kubańskiego” spowodowane wieloletnią indoktrynacją. Wskutek niej traci on pewne cechy właściwe od zawsze rodzajowi ludzkiemu, np. wartość wolności jednostki (wolności myśli, słowa, działania) czy posłuszeństwo prawdzie. Znamy homo sovieticus (autorem tego określenia jest Rosjanin, Michaił Heller), czyli „człowieka radzieckiego”, gatunek kompletnie podległy kolektywowi, znakomicie „wyhodowany” w epoce Związku Radzieckiego, zdaje się do dziś żyjącego nad Wołgą.
W Europie zaś, przynajmniej od czasów ostatniej światowej wojny, wyrósł nowy gatunek człowieka. Nazwałbym go „homo haber”, od łacińskiego „habere”, czyli mieć. Zasada „więcej mieć” zdominowała kierunek cywilizacji europejskiej i spokrewnionych z nią amerykańskiej, australijskiej, itp. Ta zasada modeluje myślenie, język i działanie ludzi naszej cywilizacji, całych narodów i wybieranych przez nich polityków. Co jest skutkiem tego „skrzywienia antropologicznego”, europejskiego? Tak skrzywiony gatunek nie zrobi niczego, co mogłoby go pozbawić statusu ugruntowanego na posiadaniu. Wpływowi politycy tzw. Zachodu policzyli dobrze ile stracą na wojnie w Ukrainie i nie zrobią za wiele, aby ich status uległ pogorszeniu, jeśli już to jak najmniejszemu.
Zaryzykuję tezę, że wojna w Ukrainie już mogłaby się skończyć, gdyby nie interesy Niemców, Francuzów, Włochów i węgierskiego kunktatora, zaprzyjaźnionego z częścią polskiego establishmentu.
Owszem, są kręgi ludzi nie skażonych ideologią „homo haber”, w każdym narodzie, ale to opozycja o słabym głosie. My, Polacy, wzbudziliśmy w r. 1980 „człowieka solidarności”, ale ostatnie 40 lat to dryf do „homo haber” i obawiam się, że jak elity polskie dobrze policzą, to sympatia dla Ukrainy zblednie.
A Bucza? Bucza podobnie jak Sarajewo może doczeka się jakiegoś hitu muzycznego. Po masakrze w Sarajewie miło jest zanucić „Miss Sarajewo” w uroczym wykonania Bono i U2.