TATUŚ KATII NIE UMARŁ ODDAŁ ŻYCIE ZA OJCZYZNĘ

Wtorek 29 marca 2022

Rozbujała się nasza świetlica, czy raczej Przyśpieszone Przedszkole, gromadka dzieci, którymi od rana do późnego popołudnia opiekują się ukraińskie wychowawczynie.

I jak to dzieci, mówią prosto z mostu, mówią tak, że człowiek zamilcza i nie wie co odrzec, najlepiej nic chyba.

Bo co powiedzieć, kiedy sześcioletnia dziewczynka, Katia, z dumą oświadcza, że nie ma już tatusia, ale jej tatuś „nie umarł, tylko zginął za Ojczyznę”. Nie uroniła przy tym ani jednej łzy, mama nauczyła ją tak opowiadać o tatusiu.

Może starsi z nas jeszcze pamiętają, że podobne rzeczy słyszeliśmy bądź nawet mówiliśmy o naszych ojcach czy dziadkach, którzy zginęli gdzieś pod Monte Cassino czy na Wale Pomorskim.

W krótkiej glosie Katii jest wielka prawda, można umrzeć ale to zupełnie coś innego niż oddać życie za Ojczyznę. Zawsze fascynowało mnie Jezusowe rozumienie Swojej śmierci –  „Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać.”

Oczywiście, sarkastycznie można skomentować, co za różnica i tak na końcu jest trumna. Myślę jednak, zwłaszcza w kontekście Wielkiego Postu i zbliżającego się wspomnienia Śmierci Jezusa, że tak właśnie powinniśmy (wierzący w Chrystusa) spojrzeć na swoje życie. Nie musimy po prostu umierać, możemy oddawać swoje życie, my tu w Polsce po kawałku, dzień po dniu (na razie) a tata Katii i inni Ukraińcy szybko, raz raz, jedna kula i po wszystkim.

Katia dała mi dobrą lekcję, dzielę się nią z Wami. Zdjęcie ilustracyjne.

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.