Kazanie na 4 Niedzielę Wielkiego Postu 27 marca 2022
Od ponad miesiąca codziennie piszę o wojnie i Ukrainie, codziennie myślę o Ukraińcach, codziennie rozmawiam z nimi i codziennie coś udaje nam się – w wymiarze naszego wolontariatu – dla nich zrobić.
Codziennie też medytuję nad Ewangelią i często następuje zderzenie rzeczywistości z wizją Ewangelii. Tak, jak dzisiaj, kiedy słyszymy opowieść nazwaną o Synu Marnotrawnym (choć Jezus tego określenia nie używa). Jeszcze bardziej konfliktowo brzmią inne wezwania Ewangelii – Miłujcie nieprzyjaciół waszych, módlcie się za tych, którzy was prześladują. Stając po stronie Ukraińców, Rosjan – w sensie tych, którzy toczą i popierają wojnę – mamy za wrogów. W odniesieniu do Ukraińców aplikujemy postawę miłosierdzia i współczucia, a do Rosjan? Przecież mamy wskazówkę – Miłujcie nieprzyjaciół waszych.
Wiem, sam o sobie, że nie jestem do końca przeniknięty Ewangelią, nie ma też narodu, który byłby do końca zewangelizowany. Nie dziwię się radykalnym gniewom, zwłaszcza gdy słyszymy o śmierci niewinnych dzieci. Granicą moich reakcji jest niedopuszczenie do nienawiści z jednej strony a z drugiej zanoszenie codziennej modlitwy za Rosję i Rosjan.
Chronię się także przed pogardą dla narodu rosyjskiego, nawet jeśli działania Putina popiera większość z nich. Pomimo Holocaustu nie pogardzam Niemcami ani innego narodu, który uległ fascynacji faszyzmem – a przecież wyznawcami tej ideologii, przynajmniej przez jakiś czas, byli Włosi, Węgrzy, Słowacy, Łotysze, Estończycy, Litwini czy Rumuni.
Staram się także ułożyć wszystko w sferze emocji, bardzo gorące wzbudzają we mnie Ukraińcy, ale te negatywne, też silne, próbuję trzymać na wodzy. Inaczej pozostaje zasada oko za oko, a przecież nie wyobrażam sobie, aby sprawiedliwe było mordowanie w odwecie rosyjskich dzieci czy równanie z ziemią – na wzór Mariupola – np. Jekaterynburg. W normach polityki i opcji militarnych sankcjonuje się odwet i zemstę, ale chcę trzymać się Ewangelii.
Sobota upłynęła nam – wolontariuszom – na zwykłej służbie, sprawowanej od ponad miesiąca. Przyjęliśmy dwa transporty z zagranicy, które przekażemy do Ukrainy, nasi tłumacze gimnastykowali się w kilku miejscach, przygotowaliśmy kanapki dla stojących w kolejkach przed ukraińskim konsulatem w Lublinie, lekarze doglądali chorych w halach i internatach. A jeszcze w piątek zgromadziliśmy się na spotkaniu podsumowującym miesiąc naszej służby. W dużej rzeszy wolontariuszy zdarzają się zabawne historie, niemal codziennie, tak samo w reakcjach naszych gości uciekających z Ukrainy. Trzy kwiatki z tych ogródków na koniec, w ramach dość krotochwilnych ogłoszeń.
Pierwsza historia, pytam młodą wolontariuszkę ile osób jest w jednej z rodzin szukających mieszkania w Lublinie. I słyszę spokojną odpowiedź – „Są dwie kobiety i od 4 do sześcioro dzieci …” Trochę zdziwiony – przecież to kwestia wielkości mieszkania – domagam się uściślenia. Niezbyt chętnie ale ustaliła, że dzieci jest pięcioro – „Przecież mówiłam, że od 4 do 6 …”
Wspomniana rodzina, to faktycznie dwie matki, jedna dość roztrzepana, najpierw zgubiła dokumenty , ale potem było jeszcze ciekawie. Długo szukali mieszkania, użyczyliśmy im jedno z będących pod naszą kuratelą, pojechali i rozgościli się. Posłali łóżka, zrobili kolację, już mieli siadać, aż ta roztrzepana odkryła, że zgubiła synka … Na szczęście spokojnie spał przez godzinę w samochodzie.
I jeszcze historia z kanapkami – patrz zdjęcie – dla oczekujących przed konsulatem, robimy je codziennie, pojawiają się nowi twórcy tychże smakołyków i nagle słyszą skrót – „Kto robi kanapki dla konsulatu?” I zdziwienie kogoś, kto jest po raz pierwszy – „To konsula też żywicie???” Spokojnie, kanapki idą tylko (na razie) do interesantów.
Ewangelia
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
«Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie.
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.
Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca.
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”.
Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”.
Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.
Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
(Łk 15)