Środa 2 lutego 2022
Jeszcze w ubiegłym wieku (i tysiącleciu!) przystępowała do spowiedzi pewna kobieta i rzuciła mi przed wyznaniem grzechów, że ostatni raz była w konfesjonale na „Świętego Izydora”. Ponieważ w hagiografiach jestem ogarnięty, wiedziałem, że było to mniej więcej w połowie maja, bo chodziło o Izydora Oracza, a nie tego z Sewilli.
Kilka dni temu sprawowałem pogrzeb w jednej z podlubelskich parafii, z tradycjami sięgającymi XIV wieku, w zakrystii rozegrała się dość osobliwa scena. Proboszcz, od niedawna tam służący, zapytał kościelnego czy wie, co to są „błażejki” i od razu przyłożył mu je do szyi.
Tu przypomnę, że dawniej zwano tak małe, rozwidlone, woskowe świeczki, które błogosławiono trzeciego lutego a potem przykładano je do chorych gardeł. Wszystko to za sprawą, prawie zapoznanego ormiańskiego świętego, Błażeja, którego liturgia wspomina właśnie wtedy. Błażej, lekarz z wykształcenia, potem mnich asceta i biskup, uzdrowił młodego chłopaka duszącego się ością, tkwiącą w gardle. A „błażejki” mają chronić – jeśli podejdzie się do nich z wiarą – przed chorobami gardła, jamy ustnej i nosa.
Kościelny wzdrygnął się i zaprzeczył, dodał, że chyba nikt w parafii nie wie.
Myślę, że dzisiejsze święto, zwyczajowo zwane Matki Bożej Gromnicznej, może czekać wkrótce podobny los, jaki przydarzył się „błażejkom” i Izydorowi Oraczowi. Świece, błogosławione tego dnia, gromnice, miały chronić domy, zagrody, pola, zbiory przed gromami (stąd gromnice). Pierwszy piorunochron wymyślił – jeśli Internety nie kłamią – Czech, Vaclav Prokop Divis (1750), ale na dobre zagościły w polskich wsiach dopiero może 50 lat temu.
Moja bardzo pobożna i szczerze wierząca Mama, umieściła kiedyś ogarek gromnicy, pozostały z poprzedniego błogosławienia, w jakiejś pierzei stodoły. W nią właśnie trafił piorun, wybuchł pożar i zajął – licząc od zachodu – jedynie część do miejsca, gdzie był kawałek gromnicy, dalej już się nie rozprzestrzenił. Mimo, że byłem wtedy gówniarzem, wszystko pamiętam bardzo dobrze.
Myślę także, że dziś do kościołów z gromnicami na pobłogosławienie pójdzie niewielu katolików. Piorunochrony są powszechne, alerty RCB (Regionalne Centra Bezpieczeństwa) pakują nam realne i wydumane ostrzeżenia, poza tym o prawdziwy wosk coraz trudniej. A Stodoła to już chyba tylko jazz dla wyrafinowanych koneserów.
Ja i w gromnice i w „błażejki” i w św. Izydora wierzę . Podobnie jak w inne niemożliwe rzeczy, czyli w ciała zmartwychwstanie i nawet w życie wieczne. Amen.