Wtorek 25 stycznia 2022
Kilka dni temu zostałem zaproszony przez jeden z lubelskich komisariatów policji na przesłuchanie, dotyczyło samobójczej śmierci jednego z lubelskich bezdomnych, w zasadzie to „domnych” ale w wersji alternatywnej, bo zamieszkiwał w nieużytecznym kiosku ruchu. Bardzo miła, młoda dziewczyna najpierw zapytała czy byłem „na miejscu zdarzenia w chwili incydentu”. Oświadczyłem, zgodnie z prawdą, że nie, a dziewczyna rozłożyła ręce i szczerze westchnęła – „To po co mi tu księdza wysłali?”. Następne pytanie dotyczyło mojej wiedzy odnośnie tego, kto znalazł denata. Odrzekłem, zgodnie z prawdą, że wiem, wtedy policjantka poprosiła mnie czy mógłbym się z nim skontaktować i jakoś zaprosić na komisariat w celu złożenia zeznań.
Dobrze, zgodziłem się, ale dziewczyna miała jeszcze inną kwestię, mianowicie czy mógłbym ustalić kto jest właścicielem posesji, na której „doszło do incydentu”. Mogłem, ale zapytałem panią z komisariatu co robią teraz jej koledzy po fachu – „Wie ksiądz, jedni ganiają za kwarantanną a reszta walczy z uchodźcami …”. Wyjaśnię, że chodzi o egzekwowanie pobytu na kwarantannie i zajęcia polskich policjantów nad Bugiem. Żaden tam ze mnie ojciec Mateusz (choć Sandomierz uwielbiam!), ale znalazłem jednego i drugiego pana, poinformowałem dziewczynę. Zrobiłem to głównie z racji sympatii dla zmarłego, szybciej spocznie w ziemi.
Nieco wcześniej w naszym lokalu gdzie wydajemy codziennie kolacje dla bezdomnych pojawił się mocno pijany koleś, wezwaliśmy patrol, aby odwiózł gościa do wytrzeźwiałki, bo mróz i wysokie promile. Przyjechała urocza para bardzo młodych stróżów prawa z policji, on wyglądał jakby przed chwilą oderwał się od tik -toka, ona na pewno dwie godziny wcześniej była w gabinecie makijażu, naprawdę śliczna. Nie bardzo wiedzieli co zrobić, więc zapytali mnie, a ja, choć żaden ze mnie ojciec Mateusz (choć Sandomierz …) poradziłem, żeby zwieźli Daniela do Izby Wytrzeźwień, dla poratowania życia nieszczęśnika.
Młoda para policjantów skontaktowała się z jakąś centralą, a ta oznajmiła, że nie przyśle specjalnego oddziału i że młodzi muszą zrobić to sami. Wtedy młodziutki policjant pomyślał i zawyrokował – „Kajdanki!”. I tak też zrobił. Wtrąciłem się, że to przesada, ale chłopak z kajdankami pod nosem rzucił – „Wszyscy ganiają za kwarantanną albo nad Bugiem, a my tu mamy czarną dziurę …”.
Bardzo chciałbym, aby moje polskie państwo było silne, sprawne, efektywne. Może jednak do Policji wziąć jakichś bardziej kumatych braci (i siostry także) z Ukrainy? A może jakiś minister od Policji coś wymyśli? No ja mogę robić za ojca Mateusza, gratis, ale to chyba nie wystarczy.
