PAN JEZUS UMIERAW HAJNÓWCE  A MY KUPUJEMY

Środa 1 grudnia 2021

Jeżeli Boże Narodzenie sprowadza się jedynie do kupowania prezentów, to jest to po prostu gówno, święto pogańskie. To Guy Gilbert, francuski ksiądz od ponad 50 lat pracujący z tzw. trudną młodzieżą. Fragment wypowiedzi ks. Gilberta oraz jego sylwetkę załączam na końcu wpisu, kiedyś już do tego nawiązywałem.

Pisałem też kiedyś, że Mały Książę narzekał, iż ludzie nie mają przyjaciół, bo nie ma sklepów z przyjaciółmi. Pomylił się, nawet jakby były sklepy z przyjaciółmi, to i tak nie poszlibyśmy ich kupić. Nie mamy nawet i na to czasu.

Boże Narodzenie, bardzo je kocham, to cudowny akt przyjaźni Pana Boga z nami, ludźmi. Bóg znalazł dla nas czas, nawet całą wieczność. A oto my, zdeklarowani chrześcijanie, coraz bardziej samotniejemy, zamiast miłości, kupujemy.

Rodzice zabijają własne dzieci – nieświadomie i nie fizycznie – kupując im smartfony, komputery, nie mają czasu na przytulenia, zabawy. Dziś w Polsce samobójstwa popełnia dwa razy więcej osób, niźli tych, co giną w wypadkach komunikacyjnych. Dzieci zabijają swoich rodziców – nieświadomie i nie fizycznie – kupując im lecytyny, bo nie mają czasu na wizyty, przytulenia, przyjaźń.

Kupowanie, kupowanie, galerie, sklepy, markety, to są nasze Boże Narodzenia, dużo prezentów, deficyt miłości, miał rację mój brat Guy Gilbert.

Telefon pierwszy dzisiaj, ośmioro ludzi przeszło granicę, Syryjczycy, jedna kobieta w ciąży. Drugi telefon, też Syryjka, uciekła z czwórką dzieci, piąte ma pod sercem, jest w szpitalu w Hajnówce, brak tam lekarzy, może umrzeć, bo ma kwasicę. Tych ośmioro jakoś zabezpieczam, ale Hajnówka jest poza moim zasięgiem.

Od kilku miesięcy kupujemy lekarstwa dla uchodźców, tych w lasach i ośrodkach, też Boże Narodzenie, ale prawdziwe, właśnie w lasach i ośrodkach. Wiem, mamy władze, rządy, te i następne, pewnie zanucą  „Nie było miejsca dla Ciebie …”, dla Pana Jezusa w lasach na Podlasiu i w szpitalach w Hajnówce i Białymstoku. Granica winna być szczelna, ale ludzie, te Syryjki, jakoś przenikają, pod sercem noszą żywe dzieci, dziewczynki albo chłopców, Pan Jezus też był pod sercem Matki, jako uchodźczyni uratowała małego Jezusa przenikając przez zasieki do Egiptu! Hurra, Mario i Józefie, dobrze, że nie szłaś przez granicę mojego katolickiego państwa z Białorusią.

Tak, dalej jest numer konta, bo kończą się nam pieniądze na lekarstwa, koce i ciepłe kurtki. I nie mamy na prezenty dla wszystkich małych Panów Jezusów, dzieci w ośrodkach, na Mikołaja cieszyłyby się lalkami i czekoladami. Te wszystkie podobne Panu Jezusowi małe Syryjki i mali chłopcy z Kurdystanu, tam pod Hajnówką i Krynkami.


 Stowarzyszenie Solidarności Globalnej 

nr konta 

17 1240 1503 1111 0010 7256 9064

tytuł przelewu – darowizna na cele statutowe

GUY GILBERT

 „Pewnego dnia młody człowiek stwierdził coś potwornego. Powiedział tak: Ukradliście nam Boże Narodzenie! Zrozumiał, że Boże Narodzenie – święto ubogich, zostało im zagrabione przez bogatych. To jedyne przesłanie jakie chciałbym przekazać: Oddajcie Boże Narodzenie tym, którym je odebraliście! Idźcie i dzielcie się z najuboższymi! W ten sposób stajemy, się chrześcijanami współpracującymi. Inaczej święto Bożego Narodzenia to marnowanie czasu. Jeżeli sprowadza się jedyne do kupowania prezentów itd. To jest to po prostu gówno, święto pogańskie.”

GUY GILBERT

I OWCZARNIA MŁODYCH Z MARGINESU

W 2004 roku gościł w Polsce ks.. Guy Gilbert, francuski duszpasterz pracujący  na ulicach Paryża wśród młodocianych przestępców. W parafii Matki Bożej Królowej Aniołów w Warszawie spotkał się z młodzieżą, wolontariuszami, zakonnicami oraz księżmi pracującymi z trudną młodzieżą. „Nie jestem gwiazdą, przyszedłem taki jaki jestem” – tymi słowami ks. Gilbert rozpoczął spotkanie. „Ważne jest, aby przekazać orędzie najuboższym. Ja jestem tylko przekaźnikiem. Przekazuję to co chcieliby powiedzieć najubożsi.” – dodał.

Francuski kapłan opowiadał o swojej pracy z młodymi. Słynie z niekonwencjonalnych metod pracy i ewangelizacji. „Najpierw walę, a potem błogosławię. Wtedy, kiedy uderzam to uderzam z miłości.” Zaznaczył jednak, że nie jest to najlepsza metoda wychowawcza, ale „czasami może to być doskonała metoda wychowawcza.”

W przeciwieństwie do innych księży nie chodzi ani w sutannie, ani w koloratce. Komentuje to krótko: „Zawsze boję się religii, która afiszuje się ubraniem.” Jego ubiór to skórzana kurtka, dżinsy, kowbojki i długie włosy. Od trzydziestu lat mieszka w swojej „Owczarni” w Prowansji razem z młodymi, którym pomaga wrócić do normalnego życia. ”Ja bezpośrednio nie ewangelizuję nigdy, ponieważ nie zapominam, że Chrystus przez 30 lat milczał”-  powiedział ks. Gilbert.

Zwracając się do zebranych powiedział, że tylko „gesty miłości, gesty dzielenia, tylko nasze ubóstwo będzie świadectwem o żyjącym Chrystusie. My chrześcijanie często dużo mówimy, ale nie robimy zbyt wiele” powiedział. Zaapelował do zebranych, aby Kościół przestał mówić i zaczął działać.

W przededniu wejścia Polski do Unii Europejskiej powiedział: „Pierwszego maja staniecie się częścią zjednoczonej Europy. Uważajcie, żeby ta Europa nie była dla was niebezpieczna. Uważajcie, żeby materializm wszystkiego nie pożarł.”

Ks. Gilbert zaznaczył, że praca z trudną młodzieżą nie jest łatwą rzeczą i potrzebny jest pewien dystans. „Aby żyć z ludźmi marginesu trzeba mieć doskonałe zdrowie, być w doskonałej równowadze fizycznej, psychicznej i w doskonałej równowadze emocjonalnej. Gdybym co dziesięć dni nie miał dwóch dni wolnego, które spędzam w zakonie nie byłbym już księdzem, ponieważ nie dałoby się tego przeżyć.   Ten, kto chce zajmować się biednymi musi też żyć w jakiś sposób ubogo. Trzeba do nich iść z gołymi rękami. Nie idźcie w stronę marginesu sami. Idźcie wtedy, kiedy wysyła was Kościół.”

W 1974 roku kupił on ruinę, którą wraz z ponad dwustoma młodymi wyremontował i stworzył tam farmę. Przebywa tam młodzież w wieku 13 – 16 lat. Opiekuje się ona ponad 120 zwierzętami. Zauważył, że młodzi bardzo lubią zwierzęta. Dom w którym mieszkają jest nietypowy – w żadnych drzwiach nie ma bowiem zamków. „Trzeba starać się wychować zostawiając otwarte drzwi.” Młodzi często godzą się ze swoimi rodzicami, mają opłacane prawo jazdy.

Guy Gilbert obecnie ma ponad 80 lat. Podobne do prowansalskiej Owczarnie działają w 18 krajach.

(korzystałem tutaj z własnych materiałów archiwalnych)

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.