Czwartek 7 stycznia 2021
Co robi dobrze najedzony, siedzący w ciepłym pokoju człowiek, na dodatek pijący drinka za drinkiem? Najczęściej zaczyna rozrabiać. Coś trzeba robić.
Od 1968 r. – to jeszcze czas wojny w Wietnamie i wyzwalania się Afryki z kolonializmu – 1 stycznia ogłaszany jest Światowy Dzień Pokoju, z inicjatywy papieża Pawła VI. Pokój jest jednak nudny, zwłaszcza dla dobrze najedzonych i podpitych.
Trochę spoglądam na to, co dzieje się na ulicach Waszyngtonu, patrzę jak trzeszczy w szwach rzekomo stabilna, najstarsza demokracja świata.
Do tego mamy jeszcze bezsilność wobec pandemii i rozliczne konflikty właściwie na wszystkich kontynentach.
W historii zwykle najwięcej apeli o pokój formułowano w czasie wojen, czyli za późno. Czy tym razem będzie też za późno?
Nie chcę siać niepokoju. Mogę zrobić jednak kilka rzeczy. Szczerze pomodlić się o pokój na świecie. I o opanowanie pandemii. Mogę lepiej wykorzystać nowy dzień. Pomnożyć dobro. Bardziej rozumieć ludzi, których spotkam. Mogę wzbudzić choćby małe fale pokoju.