Żyjemy raz i zbyt krótko, aby żyć byle jak. Nie ma lepszego czasu, aby zacząć na nowo życie niźli Adwent. Z pozoru jest inaczej. Nadchodzą najkrótsze dni w roku, światło gości najwyżej kilka godzin, o ile przebije się przez mgły i chmury. Ciśnienie zwykle jest niskie, łatwo dopada nas ospałość i senność.
Adwent jest czasem, kiedy swoją przyjaźń z Bogiem zaczynają chętni do wstąpienia do zakonów o najbardziej surowych regułach, kartuzów, kamedułów i cystersów. Mroczny, pełen ciemności czas jest dla nich początkiem drogi zjednoczenia z Bogiem.
Adwent to zaproszenie, aby się zerwać, powstać i ruszyć. Sprzyja temu dawna tradycja rorat, czyli Mszy Świętej sprawowanej przed świtem, w Polsce zwykle o szóstej rano. Dzisiaj nasz duch oblepiony jest setkami zbędnych rzeczy, nic nie wartych zakupów, ubrań, bibelotów, do których przylgnęliśmy z nadzieją na jakiś sens i szczęście. A teraz jest czas, aby usłyszeć: „Zostaw to! I ruszaj!” Zostaw te zbędne ciężary, zostaw te niby – szczęścia. Ruszaj, aby samemu znaleźć żywego Boga.
Nie znajdziemy Go w naszym fotelu, w słodkiej drzemce. Znajdzie Go obudzone serce, czuwające i rozpalone. A nasze serca dziś często przypominają dogasające ogniska, popiół i resztki niedopalonych drew.
Adwent przynosi nadzieję na odnalezienie żywego Boga. I na skończenie z byle jakim życiem. Oby się nam udało.
Ewangelia na dzisiaj
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał.
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!»
Mt 13,33 – 37