To, że podejrzanie wyglądam, wiem i sam. Wczoraj jednak uzyskałem potwierdzenie owego faktu. Podczas wieczornej kolacji z osobami bezdomnymi podszedłem do pana w średnim wieku, wydawało mi się, że jest u nas po raz pierwszy.
– Nie, nie, nie! – zaprotestował gość – Ja już byłem!
– Hm, nie mogę sobie przypomnieć – wątpiłem.
– Oj, zaraz, zaraz… – zaczął grzebać w pamięci – No tak! W grudniu trzynastego (2013) wyszedłem z puszki i na początku czternastego (2014) byłem tutaj! No nie pamiętasz???
– No jak nie?! Pamiętam! – zreflektowałem się, żeby nie wyjść na skończonego sklerotyka.
A gość z kolei wyraźnie zaciekawiony zaczął lustrować mnie oczkami, nieco podkrążonymi wskutek jakiegoś trunku. I wreszcie mówi:
– Podejrzanie wyglądasz ….
I paluszkiem wskazującym puknął mnie w koloratkę.
– Ksiądz?
– No tak …
– Zaraz, zaraz … – zamyślił się – O, już wiem! Króluj nam Chryste!
– Zawsze i wszędzie – odrzekłem zgodnie z formułą ministrancką.
– No to dobiliśmy do portu! – ze szczerą radością krzyknął dawny ministrant i dodał:
– Pana Boga kochamy?
– Kochamy! – potwierdziłem.
– Ludzi kochamy?
– Kochamy, kochamy! – dalej potwierdzałem.
– No to dobiliśmy do portu! – zakończył egzamin nowy – stary znajomy.
I tak się cieszę, że pomimo podejrzanego wyglądu dobiłem jakoś do portu. Czego i Wam życzę!