OD ZŁUDZEŃ DO NADZIEI Piątek 31 lipca 2020

Chciałbym pisać o czymś innym niż pandemia, zwłaszcza, że kończy się kolejny miesiąc, a na niebie już gotują się do startu Perseidy, co naprawdę wygląda ładnie.

Wczorajszy rekordowy przyrost zakażeń i zgonów w Polsce wskutek nowego wirusa przypomina jednak o kilku podstawowych prawdach. Zbierzmy je dla lepszego oglądu sytuacji, w jakiej chcąc nie chcąc się znaleźliśmy.

Najpierw, nadal nie wiemy skąd się wziął wirus i czy jego wybuch był kwestią przypadku czy zamierzonego działania, a jeśli tak to czyjego.

Nadal nie wiemy kiedy zakończy się pandemia, a nawet czy kiedykolwiek się zakończy. Nie wiemy do jakich doprowadzi ostatecznie skutków. Funkcjonujemy w pewnym dualizmie, rozdarciu, z jednej strony mamy nadzieję, że koniec pandemii jest blisko (szkodliwe myślenie życzeniowe), a z drugiej z obawą bierzemy pod uwagę, że najgorsze dopiero przed nami.

Korci nas wiara, że wkrótce wszystko wróci do normy. Podobnymi złudzeniami żyli przed 100 laty nasi przodkowie oczekujący po Pierwszej Wojnie na restaurację znanego im porządku. I tak samo było w przypadku zakończonej 75 lat temu Drugiej Wojny, kiedy miliony ludzi – w tym i nasi polscy przodkowie – oczekiwały powrotu do wcześniejszej normalności. A ta nie wróciła.

Bardzo trudno jest nam uwierzyć, że zaczynają się nowe czasy, że nie ma powrotu do normalności rozumianej jako stan rzeczy w końcu roku 2019.

Nie wiem jak będzie w sierpniu, wrześniu i dalej. Nie zmienia to jednak mojej wiary w bliskość Pana Boga i Jego opiekę, co i Wam polecam.

„Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną!” (Ps 23).

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.