Widziałem, słyszałem i przeżyłem wystarczająco dużo, aby z całą pewnością powiedzieć, że wszystko jest możliwe. Na szczęście lub niestety.
Najpierw więc, na szczęście wszystko jest możliwe. Pamiętam czasy ponurego komunizmu w Polsce i dookoła. I pamiętam jak wybrano Karola Wojtyłę na papieża i jak zapaliła się iskra nadziei. Pamiętam jak rozbłysnęliśmy wolnością w Zesłanie Ducha Świętego 1979 2 czerwca, podczas pierwszej wizyty Jana Pawła II. I jak w sierpniu, 40 lat temu, Solidarność skruszyła pierwsze mury Niewoli. A za 9 lat – 1989 – rozleciała się komuna prawie na całym świecie.
Pamiętam, że był Mur Berliński i cieszę się, że tej ohydy i hańby już nie ma. Pamiętam, że nie było Litwy, Ukrainy, Gruzji, był tylko Związek Radziecki, a teraz cieszę się swobodą sióstr i braci znad Niemna, Dniepru i Kury (Gruzja).
Siostry i bracia, na szczęście wszystko jest możliwe! Wielka radość!
Ale zaraz muszę dodać, że niestety wszystko jest możliwe. Niestety bo Polacy mordowali Polaków w Poznaniu (1956), Gdańsku, Gdyni i Szczecinie (1970) oraz w Gdańsku, Lubinie i Wujku (1981-83). Niestety wszystko jest możliwe, możliwe było zagazowanie Kurdów w Halabdży (1988), możliwa była rzeź bezradnych Tutsi przez Hutu (Rwanda 1994), możliwe były morderstwa i gwałty w Srebrenicy (1995), szaleństwo Państwa Islamskiego w ostatnich latach. Niestety, wszystko jest możliwe.
Nie wiem, siostry i bracia, jak będzie dalej, wiem, że wszystko jest możliwe. Niestety, wszystko jest możliwe.
Chociaż, bardzo się cieszę, że na szczęście wszystko jest możliwe! Siostry i bracia, na szczęście wszystko jest możliwe!
Fot. Internet – burzenie Muru Berlińskiego (1989)