Co na temat dzisiejszego patrona i jednocześnie mojego patrona myślę, wysłuchajcie w filmie. A ponieważ jesteśmy w trakcie żywiołu w naszej fabryce maseczek i fartuchów, to wiadomo, że ciągle towarzyszy nam Boży humor. I wy się pośmiejcie.
Scena pierwsza. Wykupuję u hurtownika flizelinę, prawie cały zapas. Po mnie jedzie tam znajoma, a hurtownik – „No nie ma, wykupił wszystko ten … No, od Jezusa … Jezuita!” Tak zostałem jezuitą.
Scena druga. Czytacie teksty i oglądacie filmy na stronie Itinerarium. Nie dla wszystkich to słowo jest łatwe do wypowiedzenia, a już do zapamiętania zwłaszcza. I koleżanka się pyta – „No, ty tam piszesz na tym swoim itrine … irtine … No, na tym terrarium w Internecie!” Ma rację, czasem jestem małpa.
Scena trzecia. Namawiam poważną panią pielęgniarkę, żeby kilka zdań powiedziała o nastrojach w szpitalu, ta zaś miga się i wykręca jak dżdżownica na śliskiej trawie po deszczu. Bo nieumalowana, bo męża się nie spytała o zgodę, itd. No to mówię, że się wykręca jak ci goście z Ewangelii, zaproszeni na ucztę, jeden kupił pole, drugi ożenił się i mieli wymówki, żeby na ucztę nie pójść. A pani na to: „Mietek, ja cię proszę, jest pandemia, ty mi tu z Ewangelią nie wyjeżdżaj!” No, nie wyjeżdżam Basiu, tylko głoszę.
Scena czwarta. Nadal rozdajemy posiłki bezdomnym, oczywiście dobrze zabezpieczeni. Przychodzi Maciek, o dziwo, trzeźwy, i domaga się natychmiast domu. „Maciek, jak jutro też przyjdziesz trzeźwy, to pogadamy” – mówię. A Maciek na to – „No nie? Jutro też mam być trzeźwy? Ksiądz to za dużo wymaga od bezdomnych!” Prawie mnie przekonał.
Scena piąta. Wchodzę wczoraj wieczorem z Kordianem do sklepu naprzeciwko jadłodajni dla bezdomnych, odziani jesteśmy w te śmieszne kitle (patrz film). Sprzedawczyni nie ma, tylko słychać na zapleczu dźwięk tłuczonych butelek. Wreszcie wychodzi i wyraźnie przestraszona szybciutko nas obsługuje, nawet fachowo doradza co ma świeżego a co z ubiegłego roku. Dzisiaj wieczorem posłaliśmy do tego samego sklepu Kornelię i Martę, też w kitlach na uzupełnienie braków w konserwach. Za ladą ta sama pani – „O, wy jesteście z tej jadłodajni naprzeciwko? Jak dobrze! Bo wczoraj to mało nie umarłam. Wieczorem przyszedł podpity gość i mówi, że jest na kwarantannie. To ja mu na to, że czym prędzej wyszedł (w oryginale sp……!). Poszedł, ja zaraz na 112, przyjechała policja wzięli nagranie z monitoringu i powiedzieli, że będą gościa szukać. Pół godziny potem, na zapleczu biorę piwo, żeby wynieść na sklep, patrzę w kamerę i widzę dwóch panów w białych kitlach, jak wchodzą do sklepu! O Boże! (w oryginale trochę mocniej). Wezmą mnie na kwarantannę za tego idiotę! I bach, trzy piwa poleciały na podłogę, taka strata!” No szkoda mi się zrobiło pani Jadzi, poszedłem po Patrolu, zapłaciłem za 6 piw, wziąłem 3.
Scena szósta. Hurtownik od flizeliny, mówi, że ma jeszcze 3 ukryte bele tejże tkaniny, ale mi nie da, bo już obiecał Kołu Gospodyń Wiejskich w swojej rodzinnej miejscowości, konkretnie pani Zofii Sikorze. Coś mi świta, przecież 3 dni temu zawieźliśmy Sikorze belę! Dzwonię do Sikory, a ta – „A wie ksiądz, ja to w hurtowni zabezpieczyłam 3 bele flizeliny dla księdza …” Brawo Zosia, uszyłaś z Kołem już ponad 500 maseczek. O chyba już okupacja czy jak?
Scena siódma czyli ostatnia. Dzwoni kilka osób z pytaniem, czy możemy im przywieźć żywność z jakiejś hurtowni, bo przyznano im ją w opiece społecznej. Tylko najpierw musimy pojechać do osoby zainteresowanej i wziąć pisemne oświadczenie, że wolontariusze mogą być kurierami. Z tymi papierami mamy jechać do hurtowni, pokazać bumagi, odebrać makarony i serdelki i odwieźć zainteresowanym. To ja za telefon i dzwonię do Opieki Społecznej – „Czy nie prościej będzie, jak państwo wyślą listę uprawnionych do hurtowni, a my na podstawie tej listy rozwieziemy serdelki uprawnionym osobom? Będzie o połowę mniej jeżdżenia!” I słyszę, czego zresztą się spodziewałem – „Może i prościej, ale przepisy nie pozwalają!” Już miałem powiedzieć tej Pomocy, żeby sobie te przepisy wsadziła w nos, ale zaraz uświadomiłem sobie, że trzeba tu większej dziury, a przecież nie mogę poważnej instytucji mówić, żeby sobie wsadziła przepisy w d….
I tak oto, oprócz Fabryki Maseczek Higienicznych i Fartuchów Ochronnych, powstała Fabryka Bożego Humoru! Sursum Corda, siostry i bracia!
Ks. Mietek
Użyteczne telefony – 81 5342652 – maseczki
TELEFONICZNE WSPARCIE PSYCHOLOGICZNE
663 551 680
Użyteczne konto:
Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu
ul. Jezuicka 4
20-113 Lublin
64 1240 1503 1111 0000 1753 2101
Z dopiskiem: darowizna na cele statutowe – maski.