Łamiemy przykazania, grzeszymy. Nadal jednak – i słusznie – uważamy się za wierzących. Dobrze, że przykazania są i że pamiętamy o nich, nawet jeśli je łamiemy.
Dziwią mnie próby interpretacji i reinterpretacji przykazań w celu usprawiedliwiania zła czy dostosowywania do współczesnych trendów. Przykazanie „Nie zabijaj” może odnosić się do zabójstwa ale już nie do aborcji czy eutanazji. Ósme przykazanie, zwłaszcza w mniemaniu świata polityki, nie powinno obowiązywać przy okazji kampanii wyborczych, siódme nie dotyczy biznesu a szóste sutenerów i kurtyzan.
W dzisiejszym świecie karierę robi zmiana i innowacyjność. To, co inne i nowe uważane jest za dobre. Tak wygląda dziś produkcja samochodów i innych przedmiotów, na tym polega moda i robienie fryzur ale także szpalty gazet i oferta w kinach; wszystko ma być nowe i inne, wtedy jest dobre i pożądane.
Na szczęście nadal są dni i noce, poranki i wieczory, słońce, księżyc i gwiazdy, wiatry i deszcze, chmury i mgły, drzewa i kwiaty. Na szczęście nadal są przykazania, a ich Autor nie poddaje się modom i trendom. Na szczęście. Na nasze szczęście. Na nasze wieczne szczęście.