ROZMACH MIŁOŚCI

Środa Wielkanocna 4 kwietnia 2018 Wydaje mi się, że mylimy życie wieczne ze zmartwychwstaniem. Wyznajemy w credo „Wierzę w ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen.” Taka kolejność sugeruje, że najpierw powstaniemy z martwych a potem będziemy mieli życie bez końca, wieczne.

Co na to Ewangelia? „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne” (J 3,36) albo „Kto słucha słowa Mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd lecz ze śmierci przeszedł do życia” (J 5,24). Ma życie wieczne i przeszedł – jest tu wyraźnie czas teraźniejszy, nie przyszły. Jeszcze dobitniej mówi o tym św. Jan w swoim pierwszym liście:

Bóg dał nam życie wieczne, 
a to życie jest w Jego Synu.
Ten, kto ma Syna, ma życie,
a kto nie ma Syna Bożego,
nie ma też i życia.
O tym napisałem do was,
którzy wierzycie w imię Syna Bożego,
abyście wiedzieli,
że macie życie wieczne
 (5,11 – 13).

Z kolei św. Paweł tak wyraża swoje doświadczenie: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele” (Ga 2,20). Nie chodzi mi o możliwości różnych interpretacji cytowanych fraz.

Rozmach miłości Jezusa, odwaga starcia z całym systemem religijnym i politycznym, wszystko mówione i robione „teraz”. Jezus ma świadomość śmierci, ale nie traktuje jej jako końca swojego losu – „Życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać” (J 10,17). Podobnie myśleli i czuli męczennicy, bez większego wahania oddający życie za wiarę lub braci (Maksymilian).

Myślę, że chodzi o rozmach miłości. Tylko ten, kto ma w sobie życie wieczne, zdolny jest do bezwarunkowej miłości. „My wiemy, że przeszliśmy do życia, bo miłujemy braci” (1J 3,14). Przeszliśmy! Powstanie z martwych jest – jakże pięknym – dodatkiem do życia wiecznego.

Czemu o tym wszystkim piszę? Nie będę oryginalny, powtórzę za św. Janem, że piszę po to, „abyście wiedzieli, że macie życie wieczne!”.

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.