Wtorek 20 czerwca 2017 Człowiek podszedł do mnie pewnym krokiem i nawet bez „Dzień dobry” wypalił:
– Ty to na pewno dasz mi dwa złote!
Wyglądał na kogoś kto miał bardzo trudny długi weekend za sobą.
– No bracie, nie dam ci, bo przepijesz… – tłumaczę.
– Na konserwę chcę! I na bułkę! Nie kłamię! Możesz pójść ze mną i kupić.
Przystałem na propozycję, wszak pamiętam, że „głodnych nakarmić” należy. W sklepie pani uświadomiła nas o wyższości „Przysmaku Śniadaniowego” nad „Tyrolską”. Płacę za ten pierwszy rarytas i za bułeczkę, aż tu nagle mój nowy kolega głośno startuje do ekspedientki.
– Daj pani jeszcze dwie „Perełki ciemne” i dwie małpki tej białej – wskazał na stosowną półeczkę (małpka – niewielka 200/250 ml buteleczka z wódką).
– O nie, nie, nie! – zaprotestowałem – Nie zapłacę za to!
– A kto ci każe? Ty płacisz za przysmak i bułeczkę, ja za resztę – i wyjął garść monet. Wystarczyło na małpki i piwko.
Ekspedientka roześmiała się z cicha, mnie także finał historii poprawił humor.
– Dasz sobie radę w życiu – rzuciłem już na koniec – nie kłamiesz.
– Dobroczyńco mój, ja bym cię w życiu nie okłamał!