Piątek 18 marca 2016 Spotykam wielu ludzi, którzy skarżą się, że nie dają rady. Skargi są zasadne, za nimi często kryje się samotność, brak domu, krach finansowy, rozpad rodziny. Każdy z nas ma swoje trudne i beznadziejne sprawy. Gniotą nas i załamują.
Opowiadam czasem ludziom matematyczny wiersz o nadziei. Idzie to mniej więcej tak (powiedzcie sobie półgłosem):
Dziesięć.
Dziewięć.
Osiem.
Siedem.
Sześć.
Pięć.
Cztery.
Trzy.
Dwa.
Jeden.
Zero.
Zero.
Zero.
Minus jeden.
Zero.
Jeden.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Pięć.
Sześć.
Siedem.
Osiem.
Dziewięć.
Dziesięć.
Dwadzieścia.
Pięćdziesiąt.
Sto.
Tysiąc.
Milion.
Pan Jezus, w trzy dni z poziomu Minus Jeden wszedł na poziom Milion. To czeka każdego z nas, jeśli damy się prowadzić nadziei.