MARZEŃ BRONIĘ

Czwartek 2 października 2014

Mimowolnie przysłuchiwałem się rozmowie kilku studentów, kończącym niedługo studia. Snuli plany na przyszłość. Chłopak marzył o tym, żeby zwiedzić Daleki Wschód, koniecznie Japonię i Chiny. Jedna z dziewcząt najbardziej chciała zdobyć pracę, dobrze płatną i w Warszawie, „bo tam to się bez przerwy coś dzieje”. Druga z zapałem opowiadała o domku w segmencie, takim jaki ma siostra, pod miastem, z tarasem i ogrodem. Ostatnia byłaby szczęśliwa, gdyby mogła zagrać w filmach (nie zrozumiałem jakich), ale konstatowała, że chyba już za późno.

Może się nie znam, ale czuję, że marzenia ludzkie więdną i nie przekraczają już poziomu kalkulacji. W kalkulacji bierze się pod uwagę możliwości swoje oraz warunki obiektywne. Bardziej odważni liczą jeszcze na łut szczęścia. Kalkulacje krążą wokół podróży, domów i stanu konta. Marzenia sięgają po miłość, wolność, wieczność.

Powstania z martwych, nowego ciała, życia bez końca, nie da się wykalkulować. Można zamarzyć i odważnie sięgać. Są marzenia, które wkładamy między bajki, świat bez wojen, wszyscy ludzie mają chleb i zdrową wodę, ludzie stają się braćmi. Nie wkładam tych marzeń w bajki, wszystko zależy ilu z nas tak zamarzy.

Z marzeń zrodziło się chrześcijaństwo, nie wszystkie jeszcze się spełniły. Jedno na pewno. Jeden z nas, Jezus z Nazaretu umarł i powstał z martwych.

Itinerarium

20 responses to MARZEŃ BRONIĘ


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.