Sobota 6 września 2014
Wspominanie o życiu wiecznym w czasie pogodnego weekendu jest ryzykowne. Ryzykuję jednak. Może ktoś przeczyta przed wypadem na grzyby czy ryby albo przed dużymi zakupami w sobotę.
Choćby nie wiem jak radosne były weekendy, czeka nas wieczność. Wyobraźnia odsuwa nam wieczność na czas „po śmierci”, a to jest daleko, w krainie „Nigdy”.
Z biegiem lat wiem coraz lepiej, że życie wieczne to nie tyle „coś tam kiedyś”, ale stan ducha i serca teraz, gotowość myśli, uczuć oraz rąk i nóg, jakieś inne natężenie uwagi, wzmożona czułość, niecierpliwość dawania bez wyrachowania.
Pewnie wielu z was, może wszyscy, miało sytuacje, kiedy słuchaliście skarg i trosk kogoś bardzo sponiewieranego. Może kupowaliśmy bułkę proszącemu na ulicy. Dawaliśmy dwa czy pięć złotych kobiecie z dzieckiem na deptaku. Wpłacaliśmy pięćdziesiąt złotych na powodzian albo pogorzelców. Pamiętacie ten stan ducha? O to chodzi. Życie wieczne teraz. Zaczyna się tu i teraz i nigdy nie kończy.
12 responses to BUŁKA ZA DWA ZŁOTE WIECZNOŚĆ