DISCO W MEXICO CITY I SZCZĘŚCIE POD RĘKĄ

Wtorek 20 maja 2014

Od czasu do czasu pozwalam sobie tutaj na apel o odwagę podejmowania podróży do wewnątrz siebie. Niedawno przysłuchiwałem się głośnej rozmowie trzech panów, pracujących (mocno powiedziane) w jednej z rządowych agencji. Panowie opowiadali sobie, jak to w ramach wojaży (często służbowych) odwiedzali gigantyczną dyskotekę w Mexico City, plaże na Jamajce („W Kingston jest niebezpiecznie, najarane bambusy mogą pobić i okraść” – cytat) i domy na wodzie w Tajlandii albo Malezji (nie mogli sobie dokładnie przypomnieć). Jeden pokusił się niemal o filozoficzną refleksję: „Niedługo chyba na księżyc polecimy, bo wszystko już widzieliśmy”.

Ja bym chętnie owych gości wysłał na księżyc z innego powodu, ale cóż księżyc winien! Podróże wewnętrzne nie są naszą specjalnością, chociaż to, co najlepsze odkryć i spotkać możemy nie poza sobą, nie gdzieś tam, ale w sobie. Nie podróżujemy ad intra z kilku racji. Człowiek wędruje tam, gdzie mu się podoba, w strony, które lubi, a wielu z nas ma problem z polubieniem siebie. Lubimy swoje „ja” idealne, a nasza realna wersja obarczona jest wieloma niedostatkami. Jak można wędrować w głębię siebie samego, skoro nie za bardzo siebie lubimy? Druga racja, dla której nawet nie umiemy pomyśleć o wewnętrznej peregrynacji to sprawa geografii, która podpowiada, że najwyższy szczyt to Mount Everest, najdłuższa rzeka to Amazonka, a najmniejsze państwo to Watykan. I nie podpowiada, gdzie szukać Najwyższego Dobra, Absolutnej Prawdy, Gorącej Miłości czy Żywego Boga.

Można zwiedzić wszystkie kraje świata, ale i tak najciekawiej i  najpiękniej jest tam, gdzie nam najbliżej. Z tym, że tam gdzie nam najbliżej, paradoksalnie jest nam najdalej. Może dlatego bywamy tak często nieszczęśliwi? Przypominam, że siebie samych mamy zawsze pod ręką. Odwagi!

Itinerarium

19 responses to DISCO W MEXICO CITY I SZCZĘŚCIE POD RĘKĄ


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.