Kazanie na 3 Niedzielę Wielkanocną
4 maja 2014
Jak czytamy, uczniowie rozpoznali z martwych powstałego Jezusa w drodze z Jerozolimy do Emaus. To było 11 kilometrów („sześćdziesiąt stadiów”). Taki dłuższy spacer. Znam przynajmniej dwóch Polaków, którzy polecieli do Ziemi Świętej i przeszli tę samą drogę w nadziei jakiegoś ciekawego doświadczenia, podobnego do tego opisanego niżej.
Trochę to śmieszne, bo bibliści do dziś nie wiedzą o jakie historyczne Emaus chodzi, jest ich przynajmniej pięć. Naiwna pobożność, przepraszam wszystkich miłośników dreptania po tzw. „świętych miejscach”, pcha niektórych z nas do dalekich wypraw. Jako ciekawostka nawet dobre, ale dla żywej wiary warunek niekonieczny.
Dziś Emaus to miejsca i spotkania, gdzie prowadzi się głębokie rozmowy o życiu, sensie istnienia, o Bogu, o dobru i złu, o szczęściu i pięknie. Gdzie tak się jeszcze rozprawia? Prawie nigdzie, dlatego wyprawa do jednego z ewentualnych Emaus, prawie zawsze będzie nietrafna.
Oczywiście możemy zbudować nasze Emaus natychmiast, w kręgu naszej rodziny, spotkania przy grillu czy przy popołudniowej kawie. Emaus, w drodze do którego spotkać możemy Chrystusa jest wszędzie tam, gdzie zaczynamy poważnie rozmawiać. O sobie. O życiu. O ludziach. O Bogu. O czymkolwiek, byle głęboko.
Kazanie dźwiękowe: www.itinerarium.pl
Liturgia słowa
Łk 24,13–35
Oto dwaj uczniowie Jezusa tego samego dnia, w pierwszy dzień tygodnia, byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali.
On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?”. Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”.
Zapytał ich: „Cóż takiego?”.
Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Teraz zaś po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Co więcej, niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”.
Na to On rzekł do nich: „O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swojej chwały?”. I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.
Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im, Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”.
W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.
18 responses to EMAUS WSZĘDZIE