Poniedziałek 23 lutego 2014
Na myśl o poniedziałku i powrocie do kieratu pracy, wzdrygacie się prawie wszyscy. Te same rzeczy do zrobienia, te same buźki do oglądania, no okropna nuda i stała kwestia czemu weekend nie trwa dni sześć a praca jeden.
Doradzam jednak, żeby polubić a nawet pokochać wszystkie swoje zwykłe, monotonne i rutynowe czynności domowe i te związane z pracą. Doradzam także, aby wykonywać je solidnie, sumiennie i absolutnie dokładnie. Wiem, co piszę.
Znam kilka sprzątaczek, jedna z nich ma pod opieką biuro z bodaj dwudziestoma pomieszczeniami. Startuje zaraz po piątej rano, aby ogarnąć wszystkie powierzchnie płaskie, robi to nadzwyczaj pilnie i bardzo dokładnie. Dzięki temu co jakiś czas zdarza się jej otrzymywać niespodziewaną premię. Szef firmy ma zasadę, że jeśli znajdzie coś na podłodze, to staje się jej własnością, o ile ktoś się nie upomni. Największym łupem okazał się stuzłotowy banknot.
Wiem, nikogo nie przekonałem, nie przekonam chyba też historią znajomego, który zawsze podaje paniom okrycia (dla młodszych – onegdaj był to zwyczaj powszechny), co się jednej pani aż tak spodobało, że wyszło z tego bardzo udane małżeństwo. Nie przekonam także wspomnieniem innego znajomego, który łowiąc ryby, zawsze przed zarzuceniem robaka bierze go na chwilę do buzi (stary zwyczaj wędkarski) i wyciągnął rekordowego okonia z jeziora (mogę nawet podać zainteresowanym z jakiego!)
Nie przekonam pewnie i argumentem z własnej duszpasterskiej pracy. Staram się bardzo sumiennie spowiadać, co w zasadzie sprowadza się do sztuki słuchania. I powiem, napiszę, że nie wiedziałbym tyle o życiu i ludziach, gdyby nie spowiedzi. Za zaufanie dziękuję tym, którzy rozmawiają ze mną w konfesjonale.
Proste, normalne, zawodowe, rodzinne czynności, zwyczajowe, tradycyjne, zawsze jednak są na granicy cudów. Nieznana z imienia Syrofenicjanka (Mk 7,24 – 30) miała chorą córkę, latała po lekarzach, usłyszała, że jakiś wszechmocny rabbi z Nazaretu daje sobie radę ze wszystkimi chorobami, pobiegła do Niego – każda kochająca matka uzna to za normalne – i poprosiła, a potem „wróciła do domu, zastała dziecko leżące w łóżku, a zły duch wyszedł”.
Trzy kobiety, Maria Magdalena, Maria (matka Jakuba) i Salome, kierując się zwyczajem żydowskim nakupiły (pewnie za dużo) wonności, żeby namaścić ciało zmarłego, normalna rzecz wynikająca z szacunku dla nieboszczyków. Poszły do grobu i odkryły, że On, Jezus, zmartwychwstał i że my wszyscy z martwych wstaniemy.
Doradzam, żeby wykonywać swoje prace, zwykłe, codzienne, z pozoru nudne, bardzo solidnie i pieczołowicie. To dobra droga do wszystkich możliwych i niemożliwych cudów. Dobrego, cudownego poniedziałku dla wszystkich!
7 responses to CZEMU WEEKEND TAKI KRÓTKI ?