JEDYNA BŁOGOSŁAWIONA LUBLINIANKA

Wtorek 21 stycznia 2014

Wiele lat temu szukano w Lublinie nazwy dla jednej z ulic, historię znam ze słyszenia (ale z dobrych kręgów). I najpierw zaproponowano nazwę „Obrońców Monte Cassino”, ktoś jednak zreflektował się, że takie miano pasowałoby raczej w Niemczech, ale nie u nas. Zmiana poszła w dobrym kierunku, mamy „Bohaterów Monte Cassino”, ale właściwiej byłoby „Zdobywców Monte Cassino” (tak mają w Poznaniu na przykład).

Po roku 1989 trochę „odkomunizowano” nazewnictwo ulic, Świętoduska wróciła w miejsce Hanki Sawickiej, nazwiska zasłużonych dla Ruchu „Światło – Życie” księży Franciszka Blachnickiego i Wojciecha Danielskiego wyparły odpowiednio Gwardię i Armię Ludową, Fabryczna zastąpiła Armię Czerwoną, a Anders Lenina. Niekiedy były to powroty do nazw historycznych, w innych przypadkach nowe ulice zyskiwały dobrze kojarzących się patronów.

Dobrze jest też jeśli miasto pamięta o swoich wybitnych obywatelach, ilekroć widzę tabliczkę z nazwiskami – dla przykładu – Leszka Pagi, Stanisława Węglarza, Ignacego Czumy – przychodzą mi na myśl piękne dzieła, jakie tworzyli. W tym kontekście Lublin ma pewien poważny brak. Mamy tylko jedną świętą (obecnie jeszcze błogosławioną), która urodziła się i wychowała w Lublinie, czyli rodowitą Lubliniankę. Mam na myśli siostrę Marię Martę Kazimierę Wołowską, postać bohaterską (więcej pisałem o niej tu: http://itinerarium.pl/2012/06/12/milosc-i-wiara-z-lublina/#.Ut1Tmvvdit8). Doczekała się jedynie skromnej tablicy pamiątkowej przy Krakowskim Przedmieściu, na ścianie swojego domu rodzinnego. W Wejherowie, siostra Alicja Jadwiga Kotowska (także bohaterka), wybrana została na patronkę jednej z tamtejszych szkół. Wiem, że obecnie klimat dla „spraw związanych z religią” jest dość kiepski (pamiętam jeszcze zamieszanie z ulicą Chiary Lubich). Niemniej historia nie kłamie, Kazimiera Wołowska jest jedyną beatyfikowaną Lublinianką.

PS. Swoją drogą zajrzałem co obecnie słychać u Obrońców Pokoju. Pod koniec lat 40-tych ubiegłego wieku nazwa „Obrońców Pokoju” wskoczyła na tablice wielu polskich miast, a to w związku z odbywającym się we Wrocławiu „Światowym Kongresem Intelektualistów dla Pokoju”. Kongres był po myśli Stalina, który próbował poprzez tę i inne inicjatywy rozbudzać „antyjądrowe” nastroje w zachodniej inteligencji (Zachód już miał broń atomową, a ZSRR nie).  Z Kongresu poczęła się Światowa Rada Pokoju, finansowana przez Związek Radziecki aż do upadku imperium. „Obrońcy Pokoju” dziś zupełnie zmarginalizowani mają się jednak nieźle. Rezydują w Atenach i – dla przykładu – wspierają Fidela Castro oraz domagają się ukarania poprzedniego prezydenta Gruzji (Saakasvilliego) pod zarzutem „zorganizowania konfliktu w Osetii Południowej” (chodzi o wojnę rosyjsko – gruzińską z 2008 r.). Niesamowite, dla niektórych czas zatrzymał się jakieś 30 lat temu! „Obrońcy Pokoju” dostali też ulicę w Lublinie i mają ją do dziś, odebrali ją Józefowi Piechocie, przedwojennemu i dobrze zasłużonemu prezydentowi miasta (obecnie jego ulica znajduje się na obrzeżach Lublina). Proszę nie myśleć, że postuluję zmianę nazwy Obrońców Pokoju. Nie, nie. I to nie tylko z tej racji, że przy tej ulicy mieści się szacowne Radio Lublin, które darzę sympatią. Bardziej dlatego, że pewne nazwy dokumentują ciekawe meandry historii.

Itinerarium , , , , , , ,

5 responses to JEDYNA BŁOGOSŁAWIONA LUBLINIANKA


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.