Czwartek 9 stycznia 2013
Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Ta znana fraza (z Ewangelii św. Jana 15,5) jest mi ogromnie bliska i znakomicie oddaje wyobrażenie o więzi łączącej Chrystusa ze mną i z każdym z nas.
Lubię ten obraz nie tylko dlatego, że nawiązuje do natury i jednego z najstarszych smakołyków, jakim jest wino.
Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić, kontynuuje Chrystus. Mam takie przeczucie, że relacja z Nim polega na trwaniu, zrośnięciu, wewnętrznym przenikaniu. Podobnie jak soki w winorośli przedostają się, bez szumu i gwaru, od korzeni przez pień do gałązek i owoców, tak też życie Boże wsącza się w nas od wewnątrz, przez nasze myśli, pragnienia i marzenia. Spokojnie, bezszelestnie ale stale i skutecznie. Często doświadczamy spotkań z Chrystusem z doskoku, od jednego święta do drugiego, od opłatka do jajeczka wielkanocnego, od spowiedzi do pielgrzymki.
Nie tylko lubię obraz z latoroślą i krzewem ale też czuję się zjednoczony z Chrystusem, mocno i nieodwracalnie, w najgłębszym wymiarze mojej osoby. Trwam w Nim, a On we mnie. W każdej sekundzie, w każdym miejscu. Dlatego Wielkie Święto mam codziennie i wszędzie.
5 responses to ŚWIĘTO ZAWSZE I WSZĘDZIE