Sobota 4 stycznia 2013
Bardziej oryginalni spowiednicy mogą wam zadać za pokutę nie standardową litanię, ale bardziej wyszukaną, np. do Imienia Jezus. Wczoraj można było w liturgii wspominać właśnie Imię Jezus, ja dzięki brewiarzowi tak uczyniłem.
Sięgam jednak do imienia Jezus nie tylko z racji podpowiedzi liturgicznej. Często mówię do Niego per „Ty”, czyli Jezu lub Jezusie, wiem, że mam do tego prawo; czasami bardziej oficjalnie „Panie Jezu”. Pamiętam, że „gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie matki” (Łk 2,21). Mówię więc do Niego po imieniu, mój Bóg ma imię. A mówię bo On sam zachęcał: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna” (J 16, 23-24).
Mówię do Niego po imieniu ponieważ ufam i wiem, że „nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12).
Mówię jednak do Niego po imieniu przede wszystkim dlatego, że jesteśmy „na Ty”, blisko. Tak blisko jak Jego, nie mam przy sobie nikogo. I nikt tak dobrze mnie nie rozumie i nie zna. Jezus.
Dobrze jest mieć w życiu kogoś bliskiego, mądrego, mocnego i kochającego. I nie da się takiej więzi budować bezimiennie, to jest moja przyjaźń z Jezusem.
Jezus, moje życie.
6 responses to JEZUS MOJE ŻYCIE