MAMROT PODLASKI NA NOWY ROK

Poniedziałek 30 grudnia 2013

 

Na początku roku odwiedziłem Czesia w kanale, gdzie nocuje. Wokół kanału biegną rury kanalizacyjne, między innymi z ciepłą wodą, więc temperatura jest tam na plusie, da się przeżyć.

Wiosną jednak dotarła do mnie wiadomość, że Czesio zmarł i został pochowany. Brak było szczegółów, ale pomodliłem się za człowieka, odprawiłem mszę świętą. Cóż, śmierć zdarza się każdemu, tym bardziej mogła przyjść na Czesia, z racji mieszkaniowych i alkoholowych, o czym dalej.

Łączy mnie z Czesiem długa znajomość. Jak wspomniałem, był kanalarzem, stąd rozsiewał na dwa metry wokół siebie specyficzny zapach, praktycznie nie do wytrzymania. Miał zwyczaj siadywać przy wejściu do kościoła, co sprawiało, że ludzie wchodząc zatykali nosy albo wachlowali się w poszukiwaniu świeższego powietrza. Zwróciłem mu uwagę, że swoim zapachem straszy wiernych, na co usłyszałem: „Ja tam nic nie czuję!” Ponieważ kąpiel i zmiana ubrania nie wchodziły w grę a ja nalegałem, Czesio zaproponował pewnego dnia układ: „Daj dwa złote, to się odsunę.” Długo nie myślałem, inwestycja nieduża, a frekwencja na nabożeństwach nie spadnie. W tych godzinach, kiedy w kościele nic się nie działo, Czesio znalazł na mnie inny patent. Siadywał bliżej środka ruchliwego deptaka i kiedy mnie widział darł się na cały głos: „Puzewicz! Puzewicz ulituj się nade mną! Daj dwa złote na chleb!” Ludzie zatrzymują się, patrzą na biedaka, potem na mnie. No weź nie daj w takiej sytuacji! Bezdomny człowiek woła do kapłana o chleb, a ty nie daj! (Pan Jezus też słyszał: „Ulituj się nade mną” i ulitował się!). Dawałem, co zrobić. Wątpiłem jednak, aby Czesio inwestował w pieczywo, zawsze przecież mógł zdobyć chleb bezgotówkowo, w jadłodajni dla bezdomnych. I człowiek kiedyś przyznał się, że on zbiera dwa złote u mnie, a Chudy (ksywka kumpla) „pod kapucynami” drugie dwa. Za cztery złote kupują „Senioritę”, a jak fantazja ich poniesie to „Mamrota Podlaskiego” za pięć. Wspominałem Czesia z sympatią, zwłaszcza jego umiejętności marketingowe.

Latem, hamując przed przejściem dla pieszych, zauważyłem kogoś bardzo podobnego do Czesia, tak podobnego, że coś mnie tknęło. Nadto gość wyglądał dużo lepiej niż parę miesięcy wcześniej w kanale. Przyszły mi do głowy dwa warianty, albo ktoś puścił plotkę o śmierci Czesia albo on zmartwychwstał. Wiarę w zmartwychwstanie mam mocną, ale zacząłem sprawdzać wersję z plotką. Po kilku dniach dowiedziałem się od jednego z innych bezdomnych, że Czesio żyje, co prawda „miał umierać, ale mu nie wyszło.” W myślach odkręcałem wszystkie „Wieczne odpoczynki” odmówione za biedaka i zamieniałem na „Boże, błogosław mu!”

Kilka dni temu, na Wigilii, spotkałem Czesia twarzą w twarz. Prezentował się znakomicie, co w przypadku gdyby jednak zmartwychwstał, potwierdzałoby nadzieję, że po śmierci będzie nam dużo lepiej niż w tym marnym żywocie. Uścisnąłem dłoń gościa, nawet dość długo, nie ma wątpliwości, żywy człowiek. Rozumiem, czemu Pan Jezus po zmartwychwstaniu kazał uczniom: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam.” (Łk 24,38-39). Dotknąłem Czesia jeszcze w ramię, poklepałem, dziwił się moją serdecznością i radością ze spotkania.

Puka już Nowy Rok, będę składał wam życzenia. Pierwsze jest takie, nie słuchajcie plotek, a już broń Boże ich nie puszczajcie! A drugie, jakby ktoś z was miał umierać, życzę, żeby mu nie wyszło!

Itinerarium , , , , , , ,

8 responses to MAMROT PODLASKI NA NOWY ROK


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.