ŚWIĄTECZNY ŚMIECH GAJOWEGO

Świadkowie Bożego Narodzenia (4)  Czwartek 5 grudnia 2013

 Nie wiem ilu gajowych regularnie zagląda do Internetu, myślę, że jeszcze mniej czyta tę stronę. To całkiem zrozumiałe, jak się ma do wyboru oglądanie lasu i oglądanie monitora, pierwsze wygrywa (a przynajmniej powinno).

Jeżeliby pan Paweł dowiedział się, że piszę o nim, pewnie mógłbym dostać zakaz wstępu do jego obwodu. Strata byłaby spora, bo oprócz saren, jeleni, danieli, trafiają się tam łosie i wilki.

Paweł jest człowiekiem nieustannie uśmiechniętym, a jeśli się nie uśmiecha, to się śmieje, a jak się nie śmieje to bulgoce albo ryczy ze śmiechu. Ostatnie zjawisko rezerwuje tylko na miejsca poza lasem, bo inaczej jego śmiech spustoszyłby knieję jak nic.

Myślę, że każdy z nas zna takich ludzi, na twarzach których uśmiech jest czymś naturalnym, niewymuszonym, oczywistym i nienaruszalnym. Paweł cieszy się gdy go odwiedzam, ma na powitanie bardzo szeroki uśmiech, powiedziałbym, że bardzo okrągły. Uśmiecha się też przy pożegnaniu, zawsze z pytaniem: „To kiedy przyjedziesz?”, a jest to pytanie całkiem szczere, pełne zaproszenia i gościnności. Nie mogę odjechać od razu, bo Paweł ma jeszcze coś do powiedzenia przy otwartych drzwiach auta, a potem oczywiście macha ręką na odjezdne. Inaczej uśmiecha się kiedy opowiada o nowych gościach w swoim lesie, czworonożnych lub skrzydlatych, inaczej gdy zwierza się na kogo przymyka oko jak wywozi skrycie trochę drewna, ze spadów i wiatrołomów, jeszcze inaczej gdy mówi o pierwszych oznakach leśnej wiosny. Przy stole Paweł zaśmiewa się, rechoce i grzmi.

Nie wiem czy to zdrowe leśne powietrze, aromat drzew czy spokój zagajników trzyma Pawła w radosnej formie, cokolwiek by to było, warte jest pozazdroszczenia. Przy czym śmiech Pawła to nie jest jakaś wesołkowatość, udawanie czy wyreżyserowane „keep smiling”. Czuję, że to ogromna wewnętrzna radość objawia się u niego przez uśmiechy i śmiechy. Ma swoje problemy, jak każdy, zawodowe, rodzinne i osobiste. Czasem o nich wspomina, ale nie gaszą jego pogody ducha i twarzy.

„Zwiastuję wam radość wielką”, słyszeli pasterze pod Betlejem. Tak się osłuchaliśmy już z rytmem „Wesołych Świąt”, że radości rzadko nas ponoszą i w gruncie rzeczy Boże Narodzenie mamy nijakie. Bez radości to może lepiej, żeby tych świąt w ogóle nie było.

Nie wiem czy mogę coś doradzić, wiem, gdzie leży obwód Pawła, który obchodzi lub objeżdża codziennie. Ale przecież każdy z was zna jakiś las …

 

PS. W trakcie tegorocznego Adwentu, poza niedzielami i uroczystościami, będę pisał o ludziach, którzy jakoś odnaleźli w sobie i innych Żywego Boga, o świadkach Wcielenia, czyli zamieszkania Boga w nas i między nami. To ludzie, których spotkałem twarzą w twarz albo w ich słowach. Nie byłem w Betlejem dwa tysiące lat temu ale to nie jest konieczny warunek, aby widzieć Boga w człowieku. Miałem wielki przywilej spotkać wielu ludzi, w których Narodzenie Boga stało się prawdziwą historią. Tym się z wami dzielę.

 

 

Itinerarium , , , , ,

15 responses to ŚWIĄTECZNY ŚMIECH GAJOWEGO


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.