Środa 6 listopada 2013
O miłości napisano już wszystko, więc ja raczej w formie przypomnienia tylko. Nie ma jej bez przebaczenia, tego codziennego. Z biegiem lat rozumiem (chyba) dlaczego św. Piotr usłyszał, że przebaczać trzeba siedem razy na dzień. Normalnie zdolni jesteśmy do jakiegoś strzelistego aktu wybaczenia raz na rok, przed świętami. Jeżeli jednak ma to być miłość, to przebaczenie dzieje się często, gęsto i do końca życia.
Nie ma miłości bez cierpliwości, spokojnego czekania, wpisanego w codzienne reakcje jako coś oczywistego. Trzeba wykreślić ze słownika niecierpliwość, nauczyć się nie otwierać ust z gotową naganą, zmieniać grymas w uśmiech i odliczać do stu.
Bez wyrozumiałości także żadna to miłość. W mózgu należy uruchomić aplikację „Są lepsi i mądrzejsi ode mnie” i stosować ją do końca wobec z pozoru dobrze znanych żon i mężów. A jak już ktoś syknie: „Ja już cię dobrze znam! Wiem na co cię stać!” to sobie wystawia świadectwo wielkiej głupoty. Najpiękniejsze prawdy o ludziach odkrywamy zwykle wtedy jak już odeszli.
Dobrze jest jeśli z nasion kwiatków, spacerów, filmów w kinie, wyrastają dojrzałe drzewa przebaczenia, cierpliwości i głębokiego zrozumienia. Gorzej, jak sterczą kikuty narzekania, smuty i zrzędzenia od piątej rano do północy.
No i dojrzała miłość nie krzyczy się z przerażeniem: „Boże! Widziałe(a)ś? Włosy ci wypadają! Jak ty łysiejesz!!!”. Ona czule mówi: „Kochana(y), z dnia na dzień bije od ciebie coraz większy blask …”
28 responses to CORAZ WIĘKSZY BLASK MIŁOŚCI