Poniedziałek 4 listopada 2013
Podczas jednej z ostatnich rekrutacji do wolontariatu zgłosiła się młoda studentka, chciała zaangażować się w pomoc chorym dzieciom w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. Przyszła z mocną motywacją. „Kilka lat temu, leżałam na chirurgii w DSK, po wypadku. Bardzo dobrze pamiętam, jak przychodzili do mojej sali wolontariusze, prowadzili zabawy, zagadywali, było naprawdę wesoło. Wtedy postanowiłam, że jak dostanę się na studia, to będę także wolontariuszką.” Słowa dotrzymała. Właściwie to oddaje coś co sama otrzymała.
Kilka dni temu, w centrum miasta, kątem oka z samochodu zauważyłem człowieka, który leżał pod murem. Zatrzymałem się, idę w kierunku zdarzenia. Widzę jak młoda kobieta macha do mnie ręką, w drugiej trzyma telefon: „Już, już! Zawiadomiłam pogotowie, zaraz będą!” Chciałem powiedzieć, że dziękuję, kiedy usłyszałem: „Dobra szkoła wolontariatu! Ksiądz mnie może nie pamięta, teraz już pracuję, ale byłam kilka lat w wolontariacie, wiem, że trzeba wezwać pomoc.”
Młody, obiecujący doktorant, opowiadał mi niedawno, że po powrocie w rodzinne strony, zaczęło mu czegoś brakować po latach w wolontariacie. Znalazł grupkę gimnazjalistów i licealistów, która do tej pory modliła się i poznawała Pismo Święte. Zaproponował uzupełnienie programu „o wątek miłosierdzia”. Chodzą teraz z piosenkami i skeczami do Domu Dziecka, odwiedzają też kilka starszych, samotnych osób. Niektórym czytają książki, z innymi po prostu gadają o pogodzie i kolejkach do lekarza.
Prawie czternaście lat temu napisałem króciutki „etos wolontariusza”, w którym ogłosiłem m.in. że kiepski wolontariusz bywa nim dwie godziny w tygodniu, a prawdziwy jest wolontariuszem zawsze i w każdej sytuacji. Sam w to wierzę i praktykuję. A radość wielką mam, że ta wiara i praktyka podzielana jest coraz powszechniej.
18 responses to KRÓTKIE WIEŚCI Z DOBREJ SZKOŁY